Mały Mike (na to zdrobnienie drugiego imienia duży Matt reaguje torsjami) przyszedł na świat w nowojorskiej dzielnicy Midtown West, znanej szerzej jako Hell's Kitchen, w której znajduje się sporo ze słynnych atrakcji miasta pokroju Empire State Building. Turystyczna mekka to jedno, a codzienne życie - zupełnie inna sprawa. To nie było dla boksera i samotnego ojca - Jacka Murdocka łatwe, jednak nie pozwolił sobie na wstąpienie na równię pochyłą lokalnej patologii, choć to byłoby najprostszym wyjściem. Matt chodzić uczył się w Central Parku, sielskie popołudnia z ojcem spędzał wśród neonów Times Square, a wraz z nim rósł jego temperament. Nigdy nie należał do gatunku grzecznych chłopców, którzy ochoczo biegają do szkółki niedzielnej i są uwielbiani przez szwadrony lokalnych starszych pań. Wręcz przeciwnie, starsze panie od zawsze reagowały na niego przeżegnaniem się lewą stopą i litanią zarzutów z 'małym, podłym antychrystem' na czele. Niby miały trochę racji, jednak nie miało to większego sensu, bo Matt i tak nic sobie z tego nie robił i dalej ochoczo szalał po ulicach dzielnicy, robiąc wszystko to, czego nie wolno. A kiedy już się wyszalał, wracał do domu i rzępolił nieznośnie na skrzypcach, wyobrażając sobie, że oto gra w najpiękniejszej sali koncertowej świata. Gdyby prezentował zacnej publice ten poziom muzycznego kunsztu, ta uciekłaby w popłochu, rzucając w jego stronę wszystkie buty i pomidory, które były przygotowane na wypadek występu kiepskiego instrumentalisty. Stare pianino stojące w salonie również maltretował. Bo twórczym wykorzystaniem nie można było tego nazwać.
Był bardzo mocno związany z ojcem, którego zawsze szanował i nie chciał go zawieść (tak, na pewno go nie zawodził, piorąc się po pyskach z innymi dziećmi ulicy). Jack został zmuszony do współpracy z gangiem i po tych doświadczeniach wymógł na synu przyrzeczenie, że ten nigdy nie będzie używał przemocy i uczciwie zdobędzie przyzwoite wykształcenie. Pewnie Matt olałby radośnie dane słowo i skończył jako mafiozo, bo mimo odebrania dobrego wychowania, nie byłby na tyle zdeterminowany do prawego życia, żeby w pełni z niego skorzystać, jednak pewnego pięknego dnia wypadek wywrócił jego życie do góry nogami. Ledwo zdążył rozpocząć drugą dekadę swojego życia, a już wpakował się w sytuację, która zmieniła praktycznie wszystko w jego egzystencji. Mianowicie - ofiarnie uchronił niewinnego, niewidomego starszego pana z okolicy przed bliskim spotkaniem trzeciego stopnia z przewożącą niezidentyfikowane chemikalia ciężarówką. W myśl zasady - wie, kto ratował kiedy tonącego, że ratowany ratownika dławi i kogo przed tym w porę nie ostrzegą, ten i sam tonąc, topielca nie zbawi, niewielka choć zdecydowanie wystarczająca ilość owych radioaktywnych pomyj znalazła się na twarzy młodego Murdocka, odbierając mu wzrok.
Niedługo po tym wydarzeniu Matt odkrył, że jego pozostałe na służbie zmysły zdecydowanie się wyostrzyły. Co prawda mówiono mu, że tak właśnie się stanie, jednak nie spodziewał się aż tak spektakularnych zmian jak te, które zaszły, postępowały i najwyraźniej nie miały zamiaru owego postępu zatrzymywać. Jak na niecierpliwego i porywczego nastolatka przystało, Matt był sfrustrowany swoimi (wtedy jeszcze zdecydowanie istniejącymi) ograniczeniami, które takiego nerwusa jak on doprowadzały do szału. Wtedy na swojej drodze spotkał przyszłego nauczyciela i mistrza w jednym - Sticka, który dał mu dobrze popalić przez kilka lat ich osobliwej znajomości. Pod jego kierunkiem Matt nie tylko wyszkolił się na poziomie niemożliwym do osiągnięcia przez większość ludzi w kwestii różnorakich sztuk walki, ale również nauczył się maksymalnie korzystać ze swoich nadnaturalnie rozwiniętych czterech zmysłów. Żyj tak, byś zawsze wiedział po co bezcenny ci kapitel ciała.
Później podjął na Harvardzie studia i pomimo nawału związanych z tym zajęć, dał sobie radę z dwoma kierunkami jednocześnie - prawem i instrumentalistyką. Oto i kolejny zysk, jaki wyniósł z wypadku - już nie rzępolił na skrzypcach, ale prezentował wirtuozerski poziom. W przerwie po trzecim roku pojawił się na jednym z meczów bokserskich swojego ojca, który ów miał na żądanie swojego gangsterskiego 'przełożonego' przegrać. Nie uczynił tego jednak, nie chcąc zawieść syna i w efekcie stracił życie, co było oczywiście karą za niepoddanie się woli możnowładcy przestępczego półświatka. W akcie zemsty zarówno możnowładca, jak i jego współpracownicy zostali zamordowani przez Matta, który już wtedy występował pod przydomkiem Daredevil. Murdock nie mógł sobie wybaczyć śmierci ojca i przez długi czas po wspomnianych wydarzeniach obwiniał się o jej spowodowanie. Wrócił jednak na studia i bez większych problemów je skończył. Po aplikacji nie podjął nigdy stałej pracy na stanowisku prokuratora, korzystał jednak niejednokrotnie z wiedzy, w której posiadanie wszedł podczas lat spędzonych na uniwersytecie. Zawodowo zajął się muzyką, po dziś dzień jest solistą Nowojorskiej Orkiestry Symfonicznej i przy okazji jednym z najbardziej rozchwytywanych amerykańskich instrumentalistów.
Pomiędzy kolejnymi występami rozprawiał się z mniej lub bardziej zmutowanymi chętnymi, którzy postanowili zrobić w jego wspaniałym mieście rozróbę. Wciąż również ćwiczył, ćwiczy i ćwiczył będzie, został w końcu nauczony, że tak właśnie należy i tego nakazu trzyma się wytrwale. Długo działał w pojedynkę i to mu zdecydowanie odpowiadało, jednak jego wysiłki i wyczyny zauważył Nick Fury i zaprosił do współpracy w ramach S.H.I.E.L.D. Był również brany pod uwagę jako członek the Avengers. Dopiero po odrodzeniu pomysłu w maksymalnie kryzysowej sytuacji stał się jednym z Mścicieli.
Kiedy był młodym prawnikiem, zmagającym się z prokuratorską aplikacją, poznał niejaką Mayę Lopez - swą przyszłą żonę, z którą jednak nie przyszło mu od razu wieść spokojnego życia z dzieckiem i pieskiem w uroczym mieszkanku. Według jej przyszywanego tatusia - Wilsona Fiska, dogadywali się aż za dobrze i za wiele wskazywało na to, że stworzą w przyszłości udany związek, dlatego wspomniany wyżej oskarżył Daredevila o morderstwo jej ojca. Warto dodać, że Maya nie miała pojęcia o drugim wcieleniu swojego uroczego prawie-ukochanego, który za dnia był przykładnym niewidomym z galerią niezwykłych talentów, a po zapadnięciu zmroku zmieniał się w superbohatera (w lateksowym skórzanym wdzianku). Sytuacja została jednak wyjaśniona podczas próby wzajemnego pozabijania się. Lub w przypadku Matta - raczej próby niedopuszczenia do opartego na kłamstwie Fiska rozlewu krwi. Po kilku rozstaniach i powrotach zdołali stworzyć udany związek, dogadać się w końcu raz na zawsze i stanąć na ślubnym kobiercu 13 sierpnia 2005 roku. Po kolejnych trzech latach na świat przyszła ich pierwsza córa - Desideria, która sprawiła, że szanowny taka spuścił nieco z tonu i zamiast uganiać się po mieście za kolejnymi kandydatami na ofiary przemocy, ugania się za nią po placach zabaw.
Cytaty z Rechotu Słowackiego i Kwestii Odwagi Jacka Kaczmarskiego, biografia oparta oczywiście na Avalonie, mam nadzieję, że nie uzna szanowne jury jej za przepisaną żywcem.
[Tak bardzo ukocham <3]
OdpowiedzUsuń