DZIECIŃSTWO I DOJRZEWANIE [0-17 lat]
Chyba spokojnie można było użyć słowa „uroczy” w stosunku do jej osoby w tamtym okresie, chociaż patrząc na nią w obecnych czasach trudno w to uwierzyć. Mimo wszystko była jednak przecudnym dzieckiem, a urok nie zniknął przez kolejne kilkanaście lat dojrzewania. Zawsze odznaczała się niebywale kruchą i delikatną urodą – czy to biorąc pod uwagę jej wątłą budowę ciała, czy też rysy twarzy. Rozwijała się normalnie, tak jak wszystkie dzieci w okolicy. Może była bardziej blada, może wyglądała na bardziej chorowitą, jednakże nie odstawała jakoś specjalnie od reszty grupy pod względem wyglądu. Dopiero w wieku piętnastu lat nastąpił nagły przełom, który całkowicie zmienił nie tylko jej wygląd, ale również życie.
Trudno wyobrazić sobie dzień, kiedy przed snem plącze się swoje długie, kasztanowe loki, a następnego dnia wstaje z istną trawa na głowie, która przypomina jedynie trawniki na rysunkach małych dzieci. Zaczynała się zastanawiać czy to nie jakiś głupi żart osiedlowego dzieciaka, który zakradł się w nocy do jej pokoju i urządził jej prawdziwe piekło na głowie. A może to kpina losu, nagły zwrot akcji. Jej życie nie mogło być przecież tak doskonałe i perfekcyjne.
Mimo jednak upływu czasu kolor na jej głowie się nie zmieniał, nie potrafiła dostrzec ciemnych odrostów, które powiedziałyby jej, że to farba, a nie ingerencja sił boskich lub natury. Szybko zorientowała się, że owa przemiana jest nieodwracalna i sama musi wziąć sprawy w swoje ręce, nie chcąc skończyć jak wyrzutek – stąd pierwsze użycie farby do włosów, aby przywrócić im „naturalny” odcień.
W wieku piętnastu lat przestała również rosnąć. Podczas gdy reszta dzieciaków śmigała wzwyż, ona musiała pozostać przy swoich marnych stu pięćdziesięciu trzech centymetrach wzrostu, bez szans na urośnięcie. Przy swoich rówieśnikach wyglądała równie śmiesznie co siedmiu krasnoludków przy Królewnie Śnieżce, jednakże tak jak oni nie mogła nic na to poradzić. Szybko przywykła do swojego osobliwego wzrostu, który jedynie wyglądał coraz śmieszniej wraz z upływem lat.
Jedyne co pozostawało niezmienne przez te dziewiętnaście lat to jej porcelanowa cera. Bez żadnych trudności uniknęła kłopotów dojrzewania, które mogłyby się odbić piętnem na jej skórze, a czerwone rumieńce, który pojawiały się na jej policzkach w przypadku spotkania z którymś ze swoich adoratorów, nie szpeciły jej, a jedynie dodawały jej uroku i podkreślały jej delikatną urodę.
Trudno wyobrazić sobie dzień, kiedy przed snem plącze się swoje długie, kasztanowe loki, a następnego dnia wstaje z istną trawa na głowie, która przypomina jedynie trawniki na rysunkach małych dzieci. Zaczynała się zastanawiać czy to nie jakiś głupi żart osiedlowego dzieciaka, który zakradł się w nocy do jej pokoju i urządził jej prawdziwe piekło na głowie. A może to kpina losu, nagły zwrot akcji. Jej życie nie mogło być przecież tak doskonałe i perfekcyjne.
Mimo jednak upływu czasu kolor na jej głowie się nie zmieniał, nie potrafiła dostrzec ciemnych odrostów, które powiedziałyby jej, że to farba, a nie ingerencja sił boskich lub natury. Szybko zorientowała się, że owa przemiana jest nieodwracalna i sama musi wziąć sprawy w swoje ręce, nie chcąc skończyć jak wyrzutek – stąd pierwsze użycie farby do włosów, aby przywrócić im „naturalny” odcień.
W wieku piętnastu lat przestała również rosnąć. Podczas gdy reszta dzieciaków śmigała wzwyż, ona musiała pozostać przy swoich marnych stu pięćdziesięciu trzech centymetrach wzrostu, bez szans na urośnięcie. Przy swoich rówieśnikach wyglądała równie śmiesznie co siedmiu krasnoludków przy Królewnie Śnieżce, jednakże tak jak oni nie mogła nic na to poradzić. Szybko przywykła do swojego osobliwego wzrostu, który jedynie wyglądał coraz śmieszniej wraz z upływem lat.
Jedyne co pozostawało niezmienne przez te dziewiętnaście lat to jej porcelanowa cera. Bez żadnych trudności uniknęła kłopotów dojrzewania, które mogłyby się odbić piętnem na jej skórze, a czerwone rumieńce, który pojawiały się na jej policzkach w przypadku spotkania z którymś ze swoich adoratorów, nie szpeciły jej, a jedynie dodawały jej uroku i podkreślały jej delikatną urodę.
OKRES MŁODOŚCI [17-26 LAT]
Wraz z przybyciem w szeregi x-menów i nawiązaniu przyjaźni z Robertem zyskała pewność siebie, aby odrzucić brązowy kolor włosów i pogodzić się z naturą. Od tej chwili jej długie zielone fale spadały kaskadami na ramiona, znacząc swoje terytorium i zakańczając się tuż przy linii nerek. Zrezygnowała z wiązania włosów w ciasne koki, byle tylko nie było ich widać i nie rzucały się w oczy, a wręcz „nosiła” je dumnie. Aby uniknąć kłopotów z rozkojarzeniem w czasie walki zaopatrzyła się w opaski, które skutecznie powstrzymywały niesforne kosmyki włosów od wpadania jej do oczu i zasłaniania widoku.
Na tyle poczuła się dobrze w swoim ciele, aby zacząć podkreślać swoją urodę, niekoniecznie w odpowiedni sposób – rzęsy tuszowała zbyt mocno, kreski eyelinerem były zbyt grube, a krwistoczerwona pomadka nieodpowiednia do jej pełnych, ponętnych ust. Mimo wszystko właśnie ten krzykliwy makijaż powodował, że mężczyźni zaczęli zwracać na nią uwagę – zwłaszcza jeden mężczyzna.
Wraz z przeprowadzką do mieszkania, które dzieliła z Alexem, zaczęły jej się prywatne problemy. Zawsze była drobna i krucha, jednakże w wąskim czasie straciła wiele kilogramów, upodabniając się do chodzącego trupa. Wraz z niedoborem pożywienia, a co za tym idzie i witamin, jej porcelanowa skóra zszarzała, pojawiły się cienie pod oczami , a ramiona się zapadły. Jej drobne piersi niemalże zniknęły, z łatwością można było wyczuć kości biodrowe i pojedyncze żebra, a obojczyki, które wystawały spod bokserek, były najbardziej charakterystyczną cechą jej wyglądu. Sytuacja jej wyglądu i zdrowia, nieco poprawiła się wraz z rozstaniem z mężczyzną, jednakże Polaris nigdy nie powróciła do poprzedniej wagi i świetności. Na zawsze pozostała karykaturą człowieka.
OBECNIE [26-27 LAT]
Potrzebna była nagła zmiana wizerunku – nie tyle wynikająca ze zmiany charakteru, nastawienia do życia, czy własnych zachcianek, ile z chęci zakamuflowania się przed swoimi wrogami, których nazbierało się przez kilka ostatnich miesięcy. Stąd ta radykalna zmiana długości włosów – sięgające pasa loki ścięła do ramion, poddając je równocześnie trwałemu prostowaniu. Zmiana koloru nie była jednak przewidziana w planie zmiany wizerunku – wraz z gwałtowną zmianą długości, jej kosmyki włosów zareagowały dosyć nieprzewidywalnie. Po raz pierwszy od ponad dziesięciu lat samoistnie zmieniły kolor (w międzyczasie zmieniały jedynie odcień zieleni, pasujący do jej aktualnego nastroju – zawsze jednak były zielone). Stąd na jej głowie zagościł kruczoczarny.
Odrzuciła również zwyczajne ubrania, przywdziewając lateksowy strój i czarny skórzany płaszcz, sięgający aż do kostek. Oczy ukryła za okularami przeciwsłonecznymi, a usta przestała podkreślać jakąkolwiek szminką. Nieodłącznym elementem jej wizerunku stał się również pas z dwoma kaburami po bokach, w których ukryte były pistolety Walter P99 – jej najlepsi przyjaciele.
Dobra wiadomość? Przytyła – teraz waży aż 87,02 Ibs. Włosy zaczynają jej odrastać.
Fryzury zaczęła zmieniać niczym przysłowiowe rękawiczki.
Fryzury zaczęła zmieniać niczym przysłowiowe rękawiczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz