czego się lękam, tego nienawidzę;
czego nienawidzę, to chcę zniszczyć
Było
w niej coś z mężczyzny – jak mawiali ludzie, uśmiechając się między sobą
dwuznacznie. Zdecydowanie lepiej niż damskie robótki, wychodziło jej pracowanie
z bronią. Pomimo tego, że była dziewczyną – co tu ukrywać – wychowaną w
poszanowaniu dla tradycji postanowiła ostatecznie, dostrzegając brak swoistych
talentów w dziedzinie kobiecych działań, zmienić ją. A to dlatego, że – jak
szeptają między sobą mieszkańcy Asgardu – od zawsze było w niej coś z
wojownika.
O
kim mowa?
Nie
trzeba oddać oka tajemniczemu mędrcowi Mimirowi, aby posiąść stosowną wiedzę.
Rzecz tyczy się Żelaznej Sif – gdyż taki właśnie przydomek nadali jej
współbracia, tej najważniejszej z dziewięciu krain, jej ojczyzny.
W
tym i innych światach stała się szybko znana, gdyż żadnej dotąd kobiecie, nie
będącej Walkirią, nie udało się w takim stopniu opanować sztuki władania
orężem.
Jej
droga do osiągnięcia celu nie była łatwa, gdyż w świecie, w którym jedynie
dziewicze wojowniczki miały możliwość chwytania broni jej talenty w
zdumiewający sposób ignorowano, lecz mimo tego dziś nikt już otwarcie nie mówi,
nawet skrycie, że jest pozbawiona tej iskry wojowniczego daru i namiastki
specyficznego bohaterstwa, którą ponoć mają w sobie tylko… mężczyźni.
Dawne dni
Życie najlepsze jest wtedy, kiedy
zaskakuje i kiedy czekamy na to,
co wydarzy się w następnej kolejności.
zaskakuje i kiedy czekamy na to,
co wydarzy się w następnej kolejności.
Urodziła
się w Asgardzie jako siostra Heimdalla, lecz oboje – zaraz po urodzeniu –
zostali rozdzieleni, przez co dziś nie uważają się wcale za krewnych. Czasami
ktoś napomknie o ich bliskości krwi, lecz na te słowa Sif prycha jedynie z
dziwną pogardą, gdyż z jej rodziny nie pozostało jej nic prócz imion przodków i
popiołów ich ciał. Od zawsze traktowano
ją jako sierotę i do tego stanu przyzwyczaiła się już tak bardzo, że wszelkie
jego zmiany traktowała jako osobistą obrazę. Ponadto Sif nigdy nie widziano,
gdy płakała, zaś żadna łza nigdy publicznie nie skropiła jej policzka. Złośliwi
powiadają, że ma kamienne serce, inni zaś – że ma w sobie coś z mężczyzny.
Już
od najmłodszych lat potrafiła o siebie zadbać. Pomimo tego, że była jedynie
dziewczynką zdołała zaprzyjaźnić się ze znacznie starszymi chłopcami, którzy
później stanowić mieli zalążek najwyborniejszego oddziału. Potrafiła bowiem
biegać szybciej niż oni, wspinać się zręczniej oraz z nie posiadaną przez nich
gracją opadać miękko na ziemię za każdym razem, gdy zbliżały się kłopoty. I tu
znów mogą pojawić się głosy, że Żelazna Sif ma w sobie coś, co nie przystoi
kobiecie.
W
odpowiedzi na te zarzuty przydać się może anegdota, którą co mniej rozgarnięte
stare plotkary powtarzają sobie przy kubku herbaty, o ciemnożółtej barwie i zapachu
siarki. Historyjka ta może jest krótka,
lecz niezbyt lubiana, gdyż niweczy nawet najdalej idące plotki o Sif Żelaznej.
A mówi ona, że Wojowniczka nie urodziła się z włosami czarnymi jak skrzydła
kruków Odyna, lecz jej włosy jak przystało mieszkance Asgardu miały kolor
miodu, bądź też żytniego łanu falującego na wietrze, a ogrzewanego przez ciepłe
słoneczne promienie. Cóż się z nimi stało? Otóż zazdrosny Loki ściął je, gdy
spała. Mimo tego zdarzenia Sif nie uroniła ni jednej łzy, uważając, że to
niegodne, aby ktoś o jej charakterze użalał się nad straconym pięknem. Przecież
włosami nie wygrywa się bitew. Niemniej w całą sprawę wmieszał się Thor, który
– dostrzegając, że pod maską obojętności Sif skrywa żal – zmusił Lokiego, aby
naprawił swój błąd. Ten udał się więc do krasnoludów, które za stosowną opłatą
wykonały włosy dla Żelaznej Kobiety. Wykute jak przystało na karły, ze stali i
odłamków czarnego antracytu. I tak Sif zyskała nowe – czarne i błyszczące się jak
metal kosmyki, które pasują nie tylko do jej charakteru, lecz także przydomku.
A mimo to ludzie wciąż potrafią gadać, że Piękna Sif ma w sobie coś z
mężczyzny…
Zdolności i Artefakty
Byłam świadkiem cudu, a jednak
zastanawiałam się, czy przypadkiem
tędy właśnie przechodzą na „tamtą stronę”
wszyscy wariaci.
zastanawiałam się, czy przypadkiem
tędy właśnie przechodzą na „tamtą stronę”
wszyscy wariaci.
Sif posiada, jak reszta
mieszkańców Asgardu, szereg nietuzinkowych przymiotów ducha oraz ciała. Na
pierwszym miejscu wyróżnić trzeba siłę i nadludzką wytrzymałość. Ponadto
cechuje ją wydłużone życie, które uzyskuje dzięki spożywaniu złotych jabłek z ogrodu Bogini Idunn. Jak
każdy doborowy wojownik przeszła także trening w walce wręcz i szermierce.
Jedyną mieszkanką Asgardu, która może się jej równać w walce jest walkira
Brunnhilda. Ulubionym artefaktem Sif jest miecz, przygotowany specjalnie przez
Odyna, który pozwala jej szybko przenosić się między Asgardem i Midgardem (także każdą inną z dziewięciu krain), lecz
gdy sytuacja jest szczególnie trudna dziewczyna potrafi się „przenieść” bez
jego pomocy.
reszty twojego życia.
Nic bardziej prawdziwego.
Świat
znany z komiksów Marvela znacząco różni się od świata opisywanego przez setki
mitów jednej z wielu, lecz moim zdaniem najwspanialszej, mitologii. Nordyckie legendy
mają w sobie tę odrobinę magii, której wymaga każda wciągająca opowieść, lecz
są przy tym na tyle realistyczne na ile pozwalał zdrowy rozsądek „żelaznych”
ludzi – wikingów.
W
krainie Dziewięciu Światów nic nie dzieje się z woli przypadku, a każdy gest ma
swoje odbicie w palecie losów, które były, są i będą. Z tego też powodu miałam
ogromny problem, aby przedstawić Sif, która w swojej prostocie zawiera
pierwiastki obu tych światów. Nie da się bowiem oderwać jej charakteru od
skandynawskich mitów, a osobowości od marvelowskiego komiksu. W takim przypadku
przedstawiam wam linki do jednej i drugiej biografii, aby w razie potencjalnych
niekanonicznych wypowiedzi mojej bohaterki posiłkować się informacjami tam
zawartymi. I niech Wasze miecze pozostaną ostre. ;)
W Midgaardzie
Samotność nie bierze jeńców:
albo zabija, albo puszcza wolno.
Midgard.
Jedna z dziewięciu krain. Miejsce, gdzie się znalazła, choć wcale tam nie
zmierzała. Świat jej dobrowolnego wygnania o przepełnionym azotem powietrzu i
okropnych trunkach. Sfera, w której nad jej zahartowanym w walce charakterem
zaczynają brać górę nieznane jej, bądź też zapomniane emocje. Czy to nie
dziwne, że w tej zwyczajnej z pozoru krainie zaczyna odczuwać strach i słabość?
A wyrzucone z głowy błahe uczucia znów dochodzą do głosu?
Dopiero
od niedawna dostrzega logikę w życiu tutejszych mieszkańców. I, mimo ich
pozornie dobrej woli, pozostaje nieufna. Dzięki serii niefortunnych zdarzeń
dostała pracę w Szkole Fechtunku. Uczy tam technik szermierki klasycznej, choć
większość uczniów uważa, że kobieta o takiej budowie ciała nie jest stworzona
do władania bronią.
BONDS | OTHERS
loading...
Od autorki:
Znamy się i to doskonale z poprzednich odsłon. To ja jestem pierwszą autorką Sif. KP to jako mieszanka wybuchowa. Mam nadzieję, że polubicie moją Sif. Pozdrawiam i zapraszam do wątków. Lubię zaczynać, ale bez przesady.
[Mi się wydaję, że polubię :) Oczywiście, proponuję wątek, a to, jaki, zależy od ciebie :)]
OdpowiedzUsuń[Karta dobra, naprawdę dobra. Chociaż zaskoczył mnie manewr lustrzanego odbicia, tak zwyczajnie. Miło powitać ponownie! Dzisiaj namnaża nam się autorów, to świetnie.]
OdpowiedzUsuń[No i kolejna fajna postaćka, no :3]
OdpowiedzUsuń[Zgadzam się. Zaczniesz, czy ja mam to zrobić? :>]
OdpowiedzUsuń[to ja się ładnie przywitam i kartę pochwalę, bo naprawdę mi się spodobała :D]
OdpowiedzUsuń[Ładnie się witam :) Pochwalam kartę, bo również mi się podoba, bardzo się cieszę z kolejnej postaci i życzę miłej zabawy. Zapraszam do wątku, acz za nim go zacznę, czy choćby o nim pomyślę, chciałabym ogarnąć resztę kart :>]
OdpowiedzUsuń[Okropnie podoba mi się karta. Wydaje mi się, że spełniłaś niemalże moje nadzieje: dodać dobrą nutę mitologii do solidnych, Marvelowskich podwalin. Nie udało mi się niestety to z Helą i ją... zmiękczyłam. Chodzi o to, że mitologia nordycka przedstawiała ją jako postać tragiczną (kościotrup = brzydota = brak męża), aczkolwiek Marvel ze swoim głupim wyczuciem estetycznym to zepsuł (rogi Lokiego + płaszcz = brak brzydoty = romans z Tyrem).
OdpowiedzUsuńNasuwa mi się pomysł na wątek. Hel, o ile się orientuję, również była niekiepskim szermierzem. Wolała okładanie się pięściami (zaskakująco często w komiksie to robiła), ale mieczem nie gardziła. Może przyjmijmy, że zabłądziła na lekcję w ów Szkole Fechtunku, w której Sif uczy? Powiązanie komiksowe naszych postaci jest. Paskudne, ale jest - aczkolwiek Heli nijak teraz nie można rozpoznać, co oznacza, że raczej nie możemy z niego korzystać]
[Nie ma za co. Wow, dzięki wielkie :D. Tak, właśnie z tego filmu. Nie mogłam niestety użyć nic z filmu fantastycznej czwórki, bo i ten sam aktor grał tam Johnny'ego, a później Kapitana Amerykę. Więc przypadł mi wizerunek Chrisa Pine'a, który chyba do Ludzkiej Pochodni pasuje, co? :>]
OdpowiedzUsuń[Już ogarnięte :3 Wątek, może być ciężko, zważając na to, że Husk nie ma zbyt w wielkiego pojęcia o Asgardach x) Chyba wcale go nie ma... Także spytam, jak Ty byś widziała ich relacje? :]
OdpowiedzUsuń[Taki typowo Stormowy moim zdaniem :D. A przynajmniej tak mi się skojarzył z tą bajką o Fantastycznej Czwórce.]
OdpowiedzUsuń[Wątek strzelony w dziesiątkę x3 Będę niezwykle wdzięczna za rozpoczęcie, jeśli to żaden problem oczywiście ;) Dziękuję z góry x3]
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńScarlett ostatnio poświęcała sporo czasu na to, aby nie zostać bezmózgim zombie. Podjęła bohaterską decyzję, że przez pierwsze kilka miesięcy życia swojego syna będzie opiekowała się nim sama (Ren robił interesy w Anglii, a ona kategorycznie zabroniła mu wracać przed czasem), jednak ostatnio wychodziło jej to mocno tak sobie. Artie był dość absorbującym dzieckiem - budził ją co godzinę, chcąc kolejno jeść/tulić się lub narzekał, że jest mu mokro albo że ma kolkę. Po pierwszych dwóch tygodniach podrywała się jeszcze zanim zaczął płakać, a raczej wyć wniebogłosy. Po miesiącu zaczęła go zabierać wszędzie ze sobą, odpierając kolejne zdziwione spojrzenia, gdy przynosiła dziecko na konferencję/wykłady a nawet do Avengers Mansion (chociaż generalnie ukrywała malucha przed Furym. Jeszcze by go chciał pożreć.)
OdpowiedzUsuń[No ma, ma. Na wątek oczywiście że jestem chętna, głupie pytanie, o :D.]
OdpowiedzUsuń[Witaj, ukochana. Wątek to sprawa oczywista, ale czy pomysły są? :3]
OdpowiedzUsuń[Proszę o wybaczenie. Dopiero teraz zajrzałam pod kartę. I będzie mi bardzo miło jak zaczniesz.]
UsuńForge tylko na moment opuścił swoje kochane cacko w hangarze, bo najzwyczajniej w świecie chciało mu się pić toteż jak wrócił to usłyszał jakieś dziwne tykanie.
OdpowiedzUsuńOd razu rozpoznał w tym "tykanie śmierci", jak to pieszczotliwie nazywał, i czym prędzej wskoczył do Balckbirda.
Ku jego zdziwieniu zobaczył siedzącą za sterami nieznaną mu kobietę oraz na pulpicie ujrzał migające cyfry.
- Kobieto dobra, coś Ty narobiła?! - powiedział podniesionym tonem głosu, który wyjawił jego zirytowanie oraz strach, więc szybko znalazł się przy sterach i zaczął wpisywać przeróżne hasła by zatrzymać odliczanie.
- Chcesz wysadzić cały budynek razem z nami?! - dodał jeszcze, klikając guziczki w szybkim tempie.
[mi tam to zdecydowanie pasuje :D]
OdpowiedzUsuńAby usłyszeć Artiego wcale nie był potrzebny wyczulony słuch. Prawdę mówiąc, trzeba było być głuchym, aby go nie usłyszeć, ponieważ chłopczyk miał pojemne płuca i silne struny głosowe. Odgłosy, jakie wydawał, mogły być wesołe i radosne tylko dla masochisty.
OdpowiedzUsuń- No masz, żryj - powiedziała Scarlett czule, odpinając ramiączko sukienki, aby podać mu ciężką od mleka pierś. Nie czuła jakiegoś specjalnego dyskomfortu związanego z tym, że obnaża się publicznie. W zasadzie, ona też nie lubiła dzieci, zwłaszcza cudzych.
Nie było tu nigdzie wyznaczonego miejsca dla matek (wot surpriza), wobec czego zaszyła się w laboratorium. Miejsce może niezbyt przyjazne dla dziecka, ale za to swojskie i uspokajające.
Gdy czerwone cyfry zniknęły z ekranu do mężczyzna aż z wrażenia usiadł na przeciwnym fotelu z ciężkim westchnięciem.
OdpowiedzUsuń- Niech pani wybaczy. Histeryzuję gdy ktoś dotyka mojego cuda tak lekkomyślne. - wyjaśnił już nieco spokojniejszym tonem głosu.
Wziął jeszcze kilka głębszych wdechów by powrócić do spokojnego stanu ducha i ciała a potem spojrzał na nieznajomą z uniesioną brwią.
- A co by było gdybym nie był w pobliżu? Jedno wiele BUM! - zwizualizował poprzez klaśnięcie dłońmi a potem pokręcił głową.
- Mniejsza... jak się tutaj dostałaś? - zapytał z podejrzliwą miną.
Scarlett, posiadająca wyczucie i zdolności rozpoznania unoszących się w powietrzu subtelności równy wyczuciu drożdży, nie poczuła niczego. W zasadzie, była zbyt zmęczona, aby czuć cokolwiek poza tym, że... no cóż, jest zmęczona. Nagłe wtargnięcie Sif podsumowała więc jedynie niezbyt entuzjastyczną reakcją polegającą na próbie zasłonienia połowy piersi. Chwilę potem jednak coś w jej mózgu zaskoczyło i przytuliła syna mocniej do siebie. Nie dawała go do rąk nikomu, o kim nie wiedziała, że jest godny zaufania. Czyli mniej więcej trzem osobom.
OdpowiedzUsuń- Przykro mi, ale mu tu dobrze - odpowiedziała dość oschle, dodatkowo myśląc o reakcji niemowlęcia oderwanego od źródła pożywienia. Pewnie usłyszeliby go aż w Asgardzie.
- Nie jestem... - urwał, gdyż ujrzał jak dziewczyna trąciła kable a potem wydobył się iskry toteż Forge nie mógł inaczej zareagować jak podskoczyć z przewrażliwienia na punkcie niszczenia jego maszyny.
OdpowiedzUsuń- ...nerwowy. - dokończył z kwaśną miną, po czym policzył do dziesięciu w myślach a potem przekonał sam siebie, że naprawi to później.
- Cokolwiek ten Olbrzym jest oraz uścisnę dłoń na zgodę, jeśli przestaniesz niszczyć moje cacko. - powiedział nieco niepewnie, bo czuje, że nieznajoma może jeszcze więcej narobić szkód Blackbirdowi.
Zrobił udawaną naburmuszona minę, którą zazwyczaj robi nieznośny dzieciak gdy mu się coś wytknie. Może faktycznie Forge nie umiał kłamać, ale czasem mu się udawało kogoś zmylić, jeśli tego chciał.
OdpowiedzUsuń- Właśnie ten przerwany kabel wyłączył zasilanie Blackbirda. - sprostował w miarę beztrosko, gdyż niezmiernie irytowały go przerwane kable.
Jak na wychowanego mężczyznę przyznało ujął dłoń Asgardki i ucałował.
- A ja Forge. - przedstawił się z delikatnym uśmiechem na ustach.
Słysząc o wiązaniu kabli to z jego ust wydobył się cichy śmiech.
- Nie wiem z jakiej choinki się urwałaś, ale kable trzeba precyzyjnie złączyć i przylutować, skarbie. - wyjaśnił rozbawiony.
[Paige mogłaby i bez świateł i braku orientacji Sif coś takiego odwalić xD Chceta zacząć, czy korzystać z przywilejów nowego autora? ^.^]
OdpowiedzUsuńCzemu zawsze to jego wysyłali z wszystkim do banku? No cholera jasna, to on wszędzie musiał latać, wszystko załatwiać... Może dlatego, że tak naprawdę nigdy tego nie robił. Nie chciał tego robić, więc teraz się na nim Reed z Benem wyżywali. Sue też uważała, że przyda mu się trochę odpowiedzialności.
OdpowiedzUsuńWszedł do budynku i spokojnie podszedł do jednego z okienek, kompletnie znudzony. Załatwił wszystko, kiedy to do budynku wlecieli jakiś zamaskowani idioci, którzy myśleli, że mogą wszystko.
- Serio? Czemu akurat teraz? - jęknął Johnny pod nosem, obserwując jak jeden z nich obserwał od dziewczyny i teraz odsuwa się od niej z zakrwawioną twarzą. Normalnie Storm uśmiechu nie mógł powstrzymać.
- Ej, wy, półgłówki! - powiedział głośno, podchodząc do dziewczyny z delikatnym uśmiechem na ustach. - Jak traktujecie damy, co? Trochę szacunku, a nie! - westchnął teatralnie i kiedy tylko wycelowano w niego broń, cały stanął w ogniu.
- Na serio chcesz próbować?
[No problem ;> zaczęłabym, bo też to lubię, ale zmuszona jestem korzystać z telefonu :/]
OdpowiedzUsuńArtie zrobił malowniczego zeza. Najwyraźniej funkcja "jeść" mieszała się w tej chwili u niego z funkcją "patrzeć w stronę intrygującego odgłosu". W rezultacie mleku ulało mu się z ust, a Scarlett z westchnieniem wytarła mu szyję chusteczką.
OdpowiedzUsuń- To bardzo miłe z twojej strony - zaczęła, nie do końca wiedząc, jak skończyć. - Ale on ma dwa tygodnie. W tej chwili głównie śpi i je. No, czasami się jeszcze wypróżnia i płacze. Stymulowanie rozwoju przyda się, gdy będzie cokolwiek kojarzył, na razie jedyną rzeczą, którą odróżnia od całej reszty są moje piersi i to tylko dlatego, że łączą się z jedzeniem...
[Z chęcią popiszę jakiś wątek, jeśli można. Ale przez najbliższe dwa dni ciężko będzie mi z wymyśleniem fabuły i odpisywaniem :)]
OdpowiedzUsuń[ Spóźniony Refleks. Taki chyba przybiorę sobie przydomek. Co z tego, że mam urlop, skoro na blogu akurat teraz pojawia się tyle genialnych postaci? Z resztą, Sif była zawsze jedną z moich ulubionych. Zaproponowałabym wątek, ale na tą chwilę nic nie wymyślę. ]
OdpowiedzUsuńTo wybrała sobie niezłe miejsce, by ogarnąć ziemskie życie. Nowy Jork był kwintesencją tego wszystkiego, co ludzkość wiedzieć powinna, jak i nie powinna.
OdpowiedzUsuńHusk osobiście wolała spokojniejsze miejsca. Ten stan był zbyt miastowy, jak na dziewczynę z farmy w Kentucky, ale tutaj już sobie jako tako ułożyła życie, więc przeprowadzka do Montany nie wchodziła w grę.
- Co do...! - powstrzymała się przed przekleństwem, gdy przed nią pojawiło się auto, chociaż kompletnie nie miało prawa się tam znaleźć. Ostro zahamowała, obracając kierownicę w lewo, ale jej samochód i tak walnął w ten drugi, włączając poduszki amortyzacyjne.
Po krótkiej chwili oszołomienia, wyskoczyła z Forda, walcząc przez chwilę z workami powietrza. Super, drzwi od strony pasażera i prawe światło do wymiany...
Wyciągnęła szybko telefon, wykręcając numer alarmowy i podbiegła do drugiego auta. Teraz już przeklęła, widząc wybitą przednią szybę i dwóch kierowców, którzy zatrzymali się przy leżącej osobie. Świetnie, godziny szczytu, korki same z siebie, a tu jeszcze wypadek!
- Hej, i jak? - spytała, gdy już zadzwoniła bo policję i pogotowie, ignorując wszystkie trąbienia. Nie słysząc odpowiedzi, kucnęła przy kobiecie i klepnęła ją lekko w policzek.
Zastanowiła się, jak to skomentować. Najlepiej ukrócić sprawie łeb zanim rozrośnie się do monstrualnych rozmiarów. Dla Scarlett sprawa była prosta - ona była matką tego dziecka, a jego ojcem (przez cud dokumentacji) był mężczyzna, po którym jej syn odziedziczył nazwisko. To było proste i klarowne, coś, co pojąłby dwulatek. Ewidentnie nie chciała dodatkowych tatusiów. Ogólnie nie chciała tatusiów w ogóle, dziecko było jej, jeśli ktoś koniecznie chce mieć takie, niech sobie skombinuje w zwyczajny sposób.
OdpowiedzUsuń- Nie przypominam sobie, abyś była spokrewniona z moim mężem - uśmiechnęła się, dając do zrozumienia, że trzymanie się od jej dziecka z daleka byłoby naprawdę dobrym wyjściem.
[No to jakoś się dopełnimy: mitologicznych powiązań nie znam (oprócz tego, że w tej samej mitologii występowały), ale paskudne komiksowe owszem. Hela (eh, nie lubię określenia "Hela"), raz postanowiła zmusić Thora do zejścia do Niflheimu, kiedy z pewną pomocą Lokiego porwała Sif. Koniec końców nie wyszło, ale podejrzewam, że jest jakaś trauma... Z tym, że dopowiem: aktualnie Hel to nie Hel, a Imogen Helena Darcy, śmierteliczka, z darem do rozpoznawania długości życia. Sif jest nieśmiertelna, także ten plus dla mnie, że Imogen powinna ją rozpoznać - aczkolwiek Sif Imogen już nie :/ Sama nie mam pojęcia jak to skonstruowałam, ale chyba znowu (to już drugi raz) przebuduję kartę na bardziej... zgodną z mitologią]
OdpowiedzUsuń[P.S. Zaczniesz?]
UsuńNa płonących ustach Johnny'ego pojawił się ten jego jakże złośliwy uśmieszek, a rękaw napastnika już po chwili zaczął płonąć, choć Storm nawet go nie dotknął.
OdpowiedzUsuń- Z przyjemnością. - powiedział Johnny, uśmiechając się do Sif.
Zaśmiał się cicho, kiedy ten nieudolnie starał się to zgasić, z dość mizernym skutkiem. Nie, żeby Storm palił ludzi, ale mimo wszystko... Ciekawie było na to patrzeć. Po chwili jednak płomień całkowicie zgasł.
- Nie igraj z ogniem. A teraz wszyscy ładnie mi tam pod ścianą się ustawić, albo poparzę wam tyłki. Strzelać próbujcie sobie ile chcecie... Ognia nie można zastrzelić. - westchnął teatralnie, po czym szybkim ruchem złapał za broń jednego z napastników. Ten próbował strzelić, ale lufa była w tej chwili najzwyczajniej w świecie przegrzana. Johnny podgrzał ją jeszcze chwilę i wygiął pistolet. Tak po prostu. Nie, nie miał super siły, czy czegoś podobnego. Ale pod wpływem ciepła metal to dla niego plastelina.
- No już, nie będę się powtarzał. - westchnął przeciągle, obserwując jak mężczyźni niechętnie odrzucając broń.
Spokojnym krokiem podszedł do okienka i uśmiechnął się zawadiacko do obsługującej.
- Zadzwonisz na policję, dobrze, złotko?
[EVA GREEN <3 Chcę wszystko, natychmiast, teraz :D Muszę się dokładnie wczytać w kartę, żeby wymyślić wątek, ale jeśli masz pomysł - wal śmiało, ja zacznę :D]
OdpowiedzUsuń[Nie pamiętam, jak to było wtedy, przed tą odsłoną Sif. Nie zdążyłam chyba nawet mieć wątku. Więc mamy wolną rekę, tak myślę.]
OdpowiedzUsuńPrzyglądał się staraniom dziewczyny z niemałym rozbawieniem oraz raz na jakiś czas kiwał się na boki by uniknąć iskier wydobywających się z przerwanych kabli. Nasuwało mu się określenie: kobieta nie znająca się na elektryce i maszynach.
OdpowiedzUsuń- Świerzbią mnie palce gdy widzę co wyczyniasz, Sif. Ja się tym zajmę. - powiedział nieco błagalnym tonem głosu, bo nie chciał by bardziej porozrywała kable. Inaczej będzie musiał nowe robić.
[Dobry wieczór, ja z takim pytaniem, czy się łucznik gdzieś na wątek z Sif załapie?]
OdpowiedzUsuń[Zabawne, bo w moim pomyśle na wątek (tak, ja nie lubię przychodzić do ludzi z pustymi rękoma), Sif przez chwilę obserwuje Clinta, a potem stwierdza, że może i w Alfheimie (za Chiny nie wiem, jak to się powinno odmieniać), spojrzeliby na niego z uznaniem, ale powinien też umieć posługiwać się uczciwym żelazem...]
OdpowiedzUsuń- Pana Chesterfielda - sprostowała Scarlett, nadal karmiąc niemowlę. Potrafiło to trwać nawet pół godziny, jeśli chłopczyk był głodny. - Nazywam się Kastner-Chesterfield od jakichś... dwóch tygodni.
OdpowiedzUsuńTrudno powiedzieć, czy dziecko było podobne do Thora. Miało jasne włosy i niebieskie oczy, ale tak się składało, że Ren też miał. I nawet teściowa uważała, że dziecko jest do niego niezwykle podobne, z czego Scarlett śmiała się w duchu.
[W takim razie to rozwiązuje sprawę - ja mogę zacząć. I tak jestem w trakcje sprzątania biurka geniusza, chętnie przerwę.]
OdpowiedzUsuńSala treningowa w podziemiach Avengers Mansion miała jedną zasadniczą wadę: nie dało się jej zamknąć od środka. Jasne, to miało swoje logiczne wytłumaczenie i kilkakrotnie się przydało, ale nikt nie myśli o plusach, kiedy w obecnej chwili najbardziej doskwierają mu minusy. W tym wypadku minusem była widownia. Zazwyczaj zupełnie nie przeszkadzało to Clintowi, bo już od momentu, w którym nauczono go, którą stroną trzymać łuk, miał jakąś widownię. Na tym polega życie w cyrku. Skłonność do popisów mu została i niekiedy osobiście prosił któregoś z Mścicieli, żeby przyszedł popatrzeć na jego wyczyny. Najzabawniejszy był w tym Bruce ze wszystkimi swoimi wzorami i prawdopodobieństwem. Zawsze mu wychodziło z obliczeń, że taka konfiguracja strzału, jaką akurat wymyślił Hawkeye jest niemożliwa. A to już na wstępie wprawiało łucznika w dobry humor.
Jednak tym razem zupełnie nie podobała mu się ta jednoosobowa widownia. Znał ciemnowłosą kobietę, która tak czujnie obserwowała każdy jego ruch. To była jedna z pełnomagicznych i pełnozbrojnych przyjaciółek Thora. Jedna z niewielu brunetek wśród swoich czy coś takiego... Sif, tak się nazywała.
Resztkami woli zachowując spokój, sięgnął po ostatnią strzałę z kołczanu, nałożył na cięciwę i wycelował prosto w ostatni z ruchomych celów. Te śmieszne, zielonkawe dyski były jednym z lepszych pomysłów Starka, ale stawały się nudne.
Hawkeye przeszedł parę kroków, żeby znaleźć się bezpośrednio przed boginią i ukłonił się głęboko.
- To już koniec występu - oznajmił teatralnym tonem. - Oklaski naprawdę nie są konieczne.
Mimo entuzjazmu w głosie, jego oczy pozostały czujne, skupione wyłącznie na twarzy kobiety.
Ból najczęściej było nieprzyjemny, chyba, że należało się do grona masochistów. Ale jeśli pierwszy raz się go odczuwało, to z pewnością był jeszcze gorszy niż taki któryś z kolei.
OdpowiedzUsuńWłaściwie jedyny ból, jaki Paige ostatnio odczuwała to ten, który powodowały wykręcone narządy i do granic możliwości zmęczone ciało. Wszystko przez zbyt nagłe przemiany z substancji na substancje i zbyt długi czas przebywania w takim stanie. No cóż, nawet najwspanialsze umiejętności mogły okazać się szkodliwe.
- Nie jest źle... - mruknęła do siebie, widząc, że kobieta odzyskuje przytomność i do tego zaczyna się ruszać. Co prawda wypowiedziane przez nią zdanie nieco zaskoczyło Husk, ale przyjęła, że to efekt uboczny całego zajścia.
- Paige. - mruknęła, słysząc zwrot pani, przez który często czuła się stara i zamężna, chociaż nie była ani taka, ani taka. Za to była czasem drobiazgowa, ale tylko w najmniej odpowiednich momentach. Takich jak ten.
- Wolałabym tego nie robić. - pokręciła głową, odpowiadając na jej pytanie. - Mogłaś... Mogła pani doznać poważniejszych urazów i ruch mógłby się okazać niewskazany. - wyjaśniła spokojnie, ciągle ignorując trąbienie i coraz głośniejsze przeklinania. - Ale zaraz przyjedzie pogotowie. - dodała z pocieszającym uśmiechem.
Była nad wyraz miła dla kogoś, kto złamał chyba z pięć przepisów i przez to mutantka miała skasowane auto, irracjonalne poczucie winy i chęć podejścia do każdego głośnego kierowcy i przywalenia mu z tytanowej pięści.
[Możemy wykorzystać postać Thora. Gromowładnemu Wdowa zawsze przypominała Sif, bo mają podobny charakter. Stąd Żelazna może dobrze kojarzyć Natashę, bo i jej Odinson o niej opowiadał. Sif może chcieć odnaleźć się lepiej w świecie Midgardu, a że została zaproszona na uroczyste przyjęcie, będzie potrzebowała pomocy Romanoff. Tylko to mi przychodzi do głowy.
OdpowiedzUsuńJuż dawno miałam zabrać się za TB, ale zdecydowanie bardziej wolę sitcomy i już chyba obejrzałam wszystkie najlepsze. Może w końcu sięgnę i po wampiry, kto wie.]
[Jak najbardziej :) Chętnie i Sif popłacze w rękaw, skoro już wszystkim płacze w rękaw, że nikt go nie kocha (bo on w końcu tak bardzo kocha wszystkich, że to aż boli XD) i dlatego jest takim złym dzieckiem wojny i szpinaku. Zaczniesz? Bo właśnie morduję się z napisaniem mu porządnej karty, a mimo że to ta sama kreatura, mój mózg nie chce się rozerwać :D]
OdpowiedzUsuń- Natomiast ja w ogóle nie rozumiem waszego, asgardzkiego sposobu myślenia - powiedziała Scarlett, nadal uśmiechając się uprzejmie, w sposób wyraźnie sugerujący "Nie lubię cię. Nie lubię nikogo, kto bez mojej wyraźnej zgody bliża się do mojego dziecka i próbuje z jakichś powodów się spoufalać. To nic osobistego."
OdpowiedzUsuńArtie przestał jeść, za to beknął cicho i zaczął wydawać z siebie dziwne, bulgoczące odgłosy, jakie zwykle wydają z siebie zadowolone i najedzone niemowlęta. Scarlett była zadowolona, że znowu się nie rozwył - ostatnio wręcz bolały ją uszy od jego krzyku.
[ W zasadzie, chyba poprę pomysł pójścia na żywioł :) Kto zaczyna? ]
OdpowiedzUsuńSif była jedną z tych Naprawdę Bliskich Osób, które nie przepadają bezpowrotnie w odmętach niepamięci, nawet jeśli od ostatniej rozmowy lub chociaż przypadkowego spotkania minęło naprawdę sporo czasu. Loki bardzo się starał wyrzucać ze swych myśli tych wszystkich, którzy nie tylko nie zasługiwali na zaszczyt poświęcania im uwagi, ale również powodowali nieprzyjemne Ukłucie W Okolicach Serca, jak bardzo beznadziejnie, patetycznie i dziwnie w odniesieniu do Kłamcy by to nie brzmiało. Jednak jego asgardzka towarzyszka nigdy nie została wyrzucona z umysłu, a wspomnienia o niej nie leżały zakopane głęboko i przywalone głazem, żeby przypadkiem nie wypełzły na wierzch. Oboje podjęli we wspólnej relacji kilka nieodpowiednich decyzji i oboje obawiali się, że ta zakończyła się bez szans na cofnięcie wypowiedzianych słów lub chociaż puszczenie ich w niepamięć. Wraz z miłymi wspomnieniami, oboje chowali w sobie również urazę i żal, do siebie i siebie nawzajem. Przynajmniej Loki, mając przy okazji nadzieję, że nie jest w tym sam.
OdpowiedzUsuńTego wieczora wspomnienie Sif uderzyło go nagle. Nie wydarzyło się bowiem nic, co mogłoby przywołać ją z odmętów pamięci ot tak. Spędził cały dzień w biurze i marzył tylko i wyłącznie o zaznaniu odrobiny ludzkiej przyjemności jaką był sen, kiedy jej twarz pojawiła się znikąd w jego myślach. To mogło oznaczać tylko jedno, dlatego już kilka minut później zmaterializował się tuż obok niej.
- Myślałaś o mnie. Dlaczego? - Zapytał spokojnym głosem, siadając na ławce.
Mściciele? Słoodko..., pomyślała ironicznie. Czy nawet w zwykłym wypadku drogowym nie mogła spotkać normalnego, stuprocentowego homo sapiens, którego jedynym zmartwieniem były rachunki, podatki, dzisiejszy obiad.
OdpowiedzUsuń- Musimy poczekać na policję. - mruknęła, obserwując poczynania kobiety. To chyba najgłupsze, co można było w tej chwili zrobić. Do tego... Ech, nieważne, teraz prawie każdy może posiadać zadziwiający czynnik regeneracyjny. Są zapewne dużo ciekawsze i bardziej widowiskowe umiejętności.
- I serio, usiądź i się nie ruszaj. Lateksowi się nie obrażą. - odparła, wzdychając cicho. Gdzie ten spokojny świat, gdzie ludzie po takich wypadkach jadą do szpitala i umierają, bo odnieśli obrażenie wewnętrzne, których nie sposób wyleczyć?
- Widzisz? - odparła, gdy kobieta gwałtownie chwyciła jej ramię. Czemu miała wrażenie, że i tak nic nie wskóra? Bo miała już praktyki zdobyte przy swoim rodzeństwie. Byli młodsi i często głupsi, ale i tak wiedzieli lepiej. Z resztą, starszy brat też zawsze miał rację, dlatego to Husk w rodzinie uchodziła za tą najrozsądniejszą. Ale dzieci uczą się na błędach.
Pomogła kobiecie stanąć, ale jej nie puściła, czując, że spory ciężar przechodzi na nią. Zaprowadziła ją do swojego samochodu i posadziła przy miejscu kierowcy. Nawet jeśli chciałaby pomóc dostać się do Avengersów, nie miała jak. Chyba, że kobieta lubiła spacery. Jednak mało prawdopodobne, by ktoś ją tam puścił samą, wcześniej nie poddając badaniom lekarskim.
- A teraz powiedz jakim herosem jesteś, hmm? - spytała prosto z mostu, wsuwając ręce do tylnych kieszeni spodni. Lepiej wiedzieć z kim ma się do czynienia, a że Paige ślepa nie była, to widziała, że brunetka i tak dosyć szybko do siebie dochodziła.