Siódmy lipca tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego dziewiątego roku był dniem
upałów. Wakacje dla uczniów dopiero co się zaczęły, a i
niektórzy dorośli czerpali już przyjemność ze swoich urlopów.
Jedną z osób, która nie zaliczała się do żadnej z tych grup, i
która nie poszła tego dnia do pracy była Maria. Kobieta o dziwnie
białej, niczym po zażyciu arszeniku, skórze została zmuszona przez
męża do zrobienia sobie dnia wolnego. Była to dobra decyzja, bo
nieco przed godziną dziewiętnastą w szpitalu w Malibu rozległ się
płacz ich pierwszego, oraz jedynego dziecka.
Syn konstruktora i fizyka Howarda Starka, oraz Marii Carbonell-Stark – dyrektora jednego z oddziałów Stark Industries. Rodzina na pierwszy rzut oka nie wyróżniająca się niczym specjalnym, poza faktem, iż o ich życiu prywatnym wiedział niemalże cały świat. Gazety uwielbiały pisać o kolejnych romansach jego ojca i matce, która z podniesioną głową niczym caryca Katarzyna II zawzięcie udawała, iż wierzy, że Howard jest jej wierny. Dla Tony'ego było to zabawne, oraz dziwne, ale rodzice unikali rozmów na ten temat. Wcale mu to nie przeszkadzało. W wieku jedenastu lat trafił do szwajcarskiej szkoły z internatem, z której powrócił do Stanów Zjednoczonych w czerwcu tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego. Jako siedemnastolatek ukończył studia w Engineering Massachusetts Institute of Technology, zostając tym samym najmłodszym absolwentem tego wydziału.
Żył tak jak żyć chciałby niemal każdy. Nie brakowało mu niczego, miał nawet więcej niż ktokolwiek mógłby potrzebować do szczęścia. Przyzwyczajony do luksusu i ekstrawagancji nie próżnował, po prostu z tego korzystał nie wiedząc co to jest empatia. Beztroska skończyła się jednak w momencie, w którym państwo Stark zginęli w wypadku samochodowym.
Syn konstruktora i fizyka Howarda Starka, oraz Marii Carbonell-Stark – dyrektora jednego z oddziałów Stark Industries. Rodzina na pierwszy rzut oka nie wyróżniająca się niczym specjalnym, poza faktem, iż o ich życiu prywatnym wiedział niemalże cały świat. Gazety uwielbiały pisać o kolejnych romansach jego ojca i matce, która z podniesioną głową niczym caryca Katarzyna II zawzięcie udawała, iż wierzy, że Howard jest jej wierny. Dla Tony'ego było to zabawne, oraz dziwne, ale rodzice unikali rozmów na ten temat. Wcale mu to nie przeszkadzało. W wieku jedenastu lat trafił do szwajcarskiej szkoły z internatem, z której powrócił do Stanów Zjednoczonych w czerwcu tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego. Jako siedemnastolatek ukończył studia w Engineering Massachusetts Institute of Technology, zostając tym samym najmłodszym absolwentem tego wydziału.
Żył tak jak żyć chciałby niemal każdy. Nie brakowało mu niczego, miał nawet więcej niż ktokolwiek mógłby potrzebować do szczęścia. Przyzwyczajony do luksusu i ekstrawagancji nie próżnował, po prostu z tego korzystał nie wiedząc co to jest empatia. Beztroska skończyła się jednak w momencie, w którym państwo Stark zginęli w wypadku samochodowym.
Młody przedsiębiorca na
jakiś czas musiał porzucić myśli o rozrywkach i zająć się
załatwianiem niedokończonych spraw po rodzicach. W wieku lat
dwudziestu jeden został pełnoprawnym właścicielem Stark
Industries kontynuując dzieło ojca i sprzedając broń armii. W
międzyczasie ulepszył także firmę odpowiedzialną za wadliwy
hamulec w samochodzie rodziców, oraz w swym rodzinnym domu założył
fundację imienia Marii Stark pomagającą najbiedniejszym. Wszyscy
zaczynali wierzyć, że młody mężczyzna zakończył już imprezowy
etap swojego życia... jednak nic bardziej mylnego bo po trzech latach,
kiedy ustabilizował sytuację Stark Industries, powrócił do zabaw.
Od tamtej pory nie zmieniło się nic w jego zachowaniu... No może
prócz jednej rzeczy. Porwany przez talibów miał czas na to by
przystanąć i rozejrzeć się dookoła. Zrozumiał wówczas, że już
dawno powinien dostrzec to jak tragiczne w skutkach było jego
działanie. Przez broń, którą własnoręcznie zbudował ginęli
niewinni ludzie, nie tylko z rąk grupy, która go porwała, a także
przez amerykańską armię, na której zbił ten majątek. Wtedy
powstał pierwszy prototyp zbroi Mark I, która stała się podstawą
budowania kolejnych pancerzy. Uciekł, pokazał złym, gdzie ich
miejsce, pozbył się Obdiah, który zlecił ów zamach i
dotychczasowy życiorys złego-dobrego człowieka tutaj się
kończy...
Choć może nie do końca – później dołączył jeszcze do super
tajnego boysbandu, którego dziwnym trafem został liderem. Do niedawna pojawiał się na okładkach wszystkich czasopism, tuż obok lidera X-Menów, jako „ten, który wywołał wojnę”. Po zakończeniu wszelkich walk zrezygnował z bycia przywódcą grupy i na jakiś czas opuścił drużynę.
_________________________________________________________
_________________________________________________________
Spróbujcie zostawić ten świat trochę lepszym, niż go zastaliście.
– Robert Baden-Powell
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz