1.05.2012

historia


            Pochodzi z Kanady, ale udało się jej przetrwać pół życia bez przekonania o wielkiej roli patriotyzmu, więc trzyma się tego dalej, choć sama nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiała. Ma ojca - emerytowanego leśnika - i matkę - dumną opiekunkę sześciorga. Tylko ona wyjechała z rodzinnych stron.
            Nie byłoby o czym mówić, gdyby nie to, że została sprzedana do bazy badawczej. Tacy, którzy łapią dziwolągów egzystują dumnie w każdej epoce, w tej żyje się im na dodatek dość wygodnie. Gdyby jeszcze istniały cyrki i domy niesamowitości - dziś jednak nastał czas naukowców i laboratoriów, największych teatrów. Na szczęście wycenili ją dość dobrze.
            Pocięli co się dało - nie chcieli tworzyć, chcieli wykorzystywać. Wykorzystali ją więc w pełni, jak opakowanie przeznaczone do recyklingu. Pobrali próbki wszystkich możliwych tkanek, odcięli jej gadzie, zabawnie podobne do smoczych, skrzydła, te obrzydliwe twory, które zdążyła już zaakceptować.
            Zostawili ją nagą, okrojoną, rozczochraną. Obudziła się w jakimś szpitalu wojskowym (ponoć ktoś znalazł ten szajs i go rozbił). Wyszła na własne żądanie, choć po amputacji nogi powinna jeszcze pobyć tam parę dni.
            
            Chciała zostać leśnikiem, ale lepiej szło jej gmeranie w samochodzie niż zbieranie grzybów, więc została przy śrubkach. Chciała się mścić, dużo jest przecież takich, którzy z radością przyjmują młodych terrorystów, nawet są skłonni ich szkolić. Szybko jednak stchórzyła, wróciła w cień, do swojego pustego, nowojorskiego mieszkania, do przeskakiwania kolejnych dni. Tylko w filmach łatwo jest znaleźć w sobie siłę na przetrwanie.
            Pracuje jako wykwalifikowana kadra przy taśmie produkcyjnej w Stark Industries, a ponieważ nie lubi robić nic więcej, w domu też rozkłada śrubki i kawałki blachy, małe i większe komputery, mające stać się kiedyś jej prywatnym robotem albo supernowoczesną protezą. Ale kiedyś bawiło ją to bardziej. Wszystko bawiło ją bardziej.


<<< : >>>
___________________________________________________

mutacja



            Mutacja powoli i skrzętnie, z dopieszczeniem każdego szczegółu, zmieniała ją w istotę światłoczułą, popielatoszarą, wrażliwą. Na początku obdarzyła ją łamliwymi kośćmi, skórą, która nie potrafi się zabliźnić, palcami tak kruchymi, jakby gest zwykłego powitania mógł je skruszyć. Nie dała jej w zamian ani świetnego słuchu, ani zgrabności, ani żadnej innej umiejętności, która ratowałaby ją przed złem tego świata. Zostawiła ją samą sobie.
            Później G. czuła, że mięśnie nie chcą jej słuchać, że rozleniwiły się, zastały jak muzealne eksponaty, w które wtłoczono te dziwne substancje mające dać im wieczność. Kości stawały się obolałe, ciężkie jak ołów i w końcu mutacja przykuła ją do łóżka na wiele miesięcy. Coś w niej żyło, czuła nocami, że coś obija się o jej wnętrzności, że coś zagląda jej do gardła, chwyta za kark. One pojawiały się wolno, wykluwały z jej ciała, jakby wcale nie chciały zrobić jej krzywdy. Przywarły do niej, oplotły jej ramiona, dały czas na rekonwalescencję.
            Trochę jak gad. Czuła się już dobrze, mogła się nawet poruszać, a jednak było w niej coś z gada, z jakiegoś stworzenia mitycznego. Zadrapania pokrywał nie strup, ale błony, łuski, stwardnienia godne pancerza. Już nie łamała się jak trzcina, choć wciąż pozostała wrażliwa na światło, szara. Skrzydła pozostały chrząstkami i kośćmi połączonymi błoną i grubą skórą, brunatnoszarymi oblepionymi siecią jaskrawych żyłek płachtami składanymi jak porządny namiot. Nie mogła na nich latać (dzięki bogu za cień uprzejmości), ale szybko zrozumiała, że są jak dwie dodatkowe kończyny, którymi może manipulować jak szponami, jak kikutami, które ocierając się o siebie tworzą iskry.
           
            Zostały po nich drobne chrząstki, zgrubienia koło kręgosłupa i żeber, i wyżej, aż do łopatek. Wszystkie rozcięcia, znaki obecności skalpela, zmieniły się w łuski i podłużne ślady zrogowaciałej skóry. Mięśnie - wytrzymałe, ale nieustannie rozleniwione - zaczęły odmawiać posłuszeństwa, stanowczo zbyt często w panice. Szkielet - zbyt twardy jak na zwykłego człowieka - został bezużyteczny, pokryty suchą jak papier skórą. Cala ta mutacja, ten szumnie zwany boom ewolucyjny zupełnie się nie spisał.
         Unika światła i małych pomieszczeń, które drażnią ją jeszcze mocniej niż dźwięki i zapachy, bo przecież nadwrażliwości nie mogli tak łatwo wykroić. Jak każda kaleka chodzi tylko dzięki protezie, a nocami wije się z fantomowego bólu.
            
<<< : >>>
___________________________________________________

Biografia

<!--Główny obrazek

Moc/Umiejętności
Wygląd/Charakter
Kontakty

Paige urodziła się na farmie w okręgu Cumberland w Kentucky, jako drugie dziecko Państwa Thomasa i Lucindy Guthrie. Wiodła bardzo spokojne życie, które wypełniło się jeszcze dziewiątką rodzeństwa, co dawało rodzicom aż jedenaście pociech, bardziej czy mniej podobnych do siebie. Prawdą jest, że w rodzinie górowały geny ojca, przez co po domu biegało aż pięć jasnych czupryn, a na świat patrzyło siedem par niebieskich oczu. Nikt jednak nie potrafił zrozumieć skąd wziął się gen X u licznego pokolenia.
Gdy miała około dwunastu lat, zmarł jej ojciec. Pracując w kopalni, nawdychał się zbyt dużej ilości pyły węglowego i nie dało się go odratować. Obowiązki głowy rodziny przejął Samuel, który z własnej woli zrezygnował ze stypendium i sam zaczął pracować w kopalni już w wieku szesnastu lat. Husk w tym czasie ciągle żyła spokojnie, pomagając matce w domu, ucząc się pilnie i górując nad bratem swoimi zdolnościami intelektualnymi. Komplikacje zaczęły się równo z chwilą ujawnienia przez Sama swojej mutacji. Rozpoczął się szał wśród licznej gromadki. Wszyscy zaczęli proces odkrywania swoich zdolności, z Paige na czele, a z Joshuą (trzecim z kolei dzieckiem) na ogonie. Hayseed (jak wówczas nazywano najstarszą córkę i ciągnęło się to za nią aż do studiów) odkryła swoją mutację w wieku trzynastu lat i przez trzy lata się z nią nie zdradzała. Głównie dlatego, by nie zwracać na siebie uwagi osób trzecich.
Była zmuszona ujawnić swoje moce, gdy na farmę wrócił Cannonball wraz z Tabithą Smith, praktycznie tylko po to, by zostać porwanymi przez Upstarts, którzy wyłapywali żyjących członków New Mutants i Hellions. Szesnastoletnia wówczas Paige pierwszy raz użyła swoich zdolności w tak jednoznaczny i otwarty (chociaż nie do końca) sposób. Zmieniając się w owada ruszyła za członakmi X-Force aż do Francji. Była to jej najdłuższa transformacja, która nie ciągnęła za sobą nieprzyjemnych skutków. Wróciła do swojej naturalnej postaci dopiero wtedy, gdy X-Froce odnieśli porażkę z Gamemasterem. Wyzwała go wtedy na pojedynek intelektualny, stawiając swoje życie, życie brata i pozostałych mutantów należących do drużyny Cable'a i New Warriors. Wygrała, co było dla niej sporym sukcesem, jak i wielkim stresem. Po wszystkim wróciła do spokojnego życia rodzinnego. Sielanka nie trwała jednak długo, potwierdzając tym samym, że niewielu mutantów może prowadzić normalne życie. Została porwana przez Harvesta, agenta techno-organicznej rasy Phalanx. Po wielu trudach udało się jej uwolnić siebie, oraz pozostałych więźniów, została jednak zainfekowana również techno-organicznym wirusem. Przez przypadek uratował ją Creed, sprawiając, że mutantka zamieniła się w żywe adamantium, tym samym cofając większość skutków wywołanych przez wirusa, którego nosicielką jest do dziś. Jednak liczne przemiany uniemożliwiają zarażanie, musiałoby dojść do naprawdę bliskich kontaktów z innymi.
Po całym zamieszaniu przyjęła zaproszenie Profesora Xaviera do Szkoły dla Młodych Talentów, równocześnie wstępując do Generation X i przyjęła pseudonim Husk. Jak przystało na dziewczynę, która zawsze chciała być lepsza od swojego starszego brata, w szkole robiła dwa razy więcej i dwa razy od siebie wymagała. Irytowała tym samym niektórych studentów, ale prawda jest była taka, że ją można było jednocześnie nie lubić, jak i kochać, w dodatku tak samo intensywnie. Grupa została rozwiązana i Paige ponownie wróciła na farmę.
Do "czynnej służby" powróciła na prośbę Xaviera, dołączając do X-Corps. Wkrótce potem spełniło się jedno z bardziej ambitnych marzeń mutantki. Została X-Menem na pełny etat. Współpracowała z wieloma podopiecznymi Profesora, znalazła wśród nich dobrych znajomych, przeżyła pierwsze miłostki, które sprawiły, że Panna Guthrie stawiałaby na związek z kimś pozbawionym jakichkolwiek nadludzkich zdolności. Ale to matka liczy bardziej na szybkie śluby swoich dzieci, niż dzieci o współmałżonkach... Po kilku latach spędzonych na rozrywaniu swojego kostiumu (wówczas nie potrafiła wchłaniać ciał obcych), zabaw w Danger Rommie i śmierci Icarusa, zrezygnowała z xavierowskiego uniformu na rzecz świętego spokoju, którego oczywiście nie ma. I nigdy raczej nie będzie...


CIEKAWOSTKI
*Wśród rodzeństwa ma swojego rówieśnika - Raymonda Juniora, ciemnoskórego przyjaciela, adoptowanego przez jej rodziców.*
*Młodszy brat, Joshua/Icarus, zginął od postrzału, z rąk Williama Strykera. Pozbawiono go przy tym brutalnie skrzydeł.*
*Imiona wszystkich dzieci w kolejności od najstarszego, do najmłodszego to: Samuel(Cannonball), Paige razem z Raymondem, Joshua(Icarus), Melody(Aero), Jebediah (Jeb), Elisabeth, Joelle, Lewis i Cissie wraz z siostrą bliźniaczką, Sue.*
*Rodzina Guthrie oficjalnie liczy sobie czwórkę mutantów - Cannonballa, Husk, Aero oraz Jeba. Ostatnia dwójka przebywa w Instytucie. Pozostałe rodzeństwo z wielką nadzieją liczy na ujawnienie się ich genu X.*
-->

Wygląd/Charakter

<!--Główny obrazek

Moc/Umiejętności
Wygląd/Charakter
Kontakty

Wygląd i charakter połączone w Paige są trochę jak piryt. Wszyscy, którzy jej nie znają, widzą sympatycznie wyglądającą, prostą dziewczynę. Jasne, średniej długości włosy, wiecznie błyszczące, niebieskie oczy i zadbana, smukła sylwetka, zakryta ubraniami, które nosi przeciętna Amerykanka, umiejąca się dobrze ubrać. Samym wyglądem mogłaby przyciągać spojrzenia i pobudzać wyobraźnie, już od pierwszej chwili tworzące najróżniejsze wizje. Tak, jak robiło to złoto głupców...
Rzeczywiście, głupotą jest oceniać metamorfa jej klasy po wyglądzie, skoro może spokojnie redukować co mniejsze niedoskonałości, poprawić co nieco i całkowicie zamieszać w głowach tym zrzucaniem naskórka.
Paradoksalnie, wygląd jej osoby odgrywa małą rolę przy ocenianiu wartości. Przy charakterze staje się tak wyblakły, jak to tylko możliwe, bowiem wnętrze mutantki jest zdecydowanie bardziej barwne. Jest oczywiście miłą dziewczyną, pomocną i uczynną, jak przystało na drugie z dziewięciu biologicznych dzieci. Pomimo lenistwa i wielkiej niechęci do wysiłku fizycznego, potrafi się zebrać i ciężko pracować, by zarobić na swój sukces czy życie. Jednak wszystko robi jakby od niechcenia, z łaską i ciężkim sercem, sprawiając wrażenie, że w danej chwili mogłaby robić zupełnie co innego i naprawdę się poświęca, robiąc to, co robi. Czasem wydaje się znudzona wszystkim, co ją otacza, ale to jedno z tych najbardziej mylnych wrażeń. Paige nienawidzi się nudzić tak samo, jak nie cierpi hipokryzji. Robi bardzo dużo, by nie dopuścić do siebie znużenia.
Należy do grupy osób nazywanych pedantami, ale w jej przypadku odnosi się to tylko do niektórych poziomów życia. W mieszkaniach utrzymuje nienaganny porządek, tak samo w notatkach pisanych na potrzeby studiów, lecz samo życie to jeden, wielki bałagan, którego nie jest wstanie nigdy porządnie ogarnąć. Z jednej strony to wielka poszukiwaczka świętego spokoju, z drugiej najemnik podejmujący się najdziwniejszych zleceń, jakie można wykonywać.
Z jakiś nieznanych jej przyczyn, przyciąga nie-normalnych facetów. Zazwyczaj są to mutanci, którzy lubią towarzystwo Panny Guthrie, która nie odstrasza ich swoim cynicznym poczuciem humoru i tendencją do niszczenia każdej klimatycznej atmosfery, od tych romantycznych, po napięte, w dodatku robi to całkowicie świadomie i bez krzty zażenowania. Bezpośredniością ukrytą pod żartobliwymi tekstami, potrafi wbić w podłogę każdego, jeśli zechce, ale zazwyczaj działa łagodnie. Nie lubi krzywdzić innych, unika konfrontacji na każdej płaszczyźnie. Chyba, że są to zakłady (należące do tych najgłupszych z możliwych), wtedy zachowuje się jak dziecko.
Cóż, zwykły facet nie byłby wstanie przetrwać inteligentnej dziewczyny, która ukrywa to pod innymi przymiotami, takimi jak pewność siebie, szczerość, nieraz zbyt wielka śmiałość i wybuchowość.
Husk sama przyznaje, że brakuje jej tej odrobiny kobiecości, która zawierałaby wrodzony romantyzm, czułość i tą nieporadność, którą obdarzona została płeć piękna, by samce mogły się wykazywać. Jest ostatnią osobą, która przyjdzie do kogoś po pomoc. Zejdzie naprawdę sporo czasu za nim przyzna się, że sobie z czymś nie radzi, a potem jeszcze z komiczną wyższością pozwoli komuś, by jej pomógł.

Paige to taka przyszywana siostra, którą chciałoby się zaprosić na randkę, ale nie wypada. - Raymond o swojej niebiologicznej siostrze.
To siostra, brat, kumpel i przyjaciółka w jednym. Jest tylko złośliwa, jak kobieta. - Cannonball, wspominając bitwy na śnieżki
-->

Mutacja/Umiejętności

<!--Główny obrazek

Moc/Umiejętności
Wygląd/Charakter
Kontakty

Jej diamencikiem jest mutacja. To ona sprawia, że Paige nie jest tylko studentką, która przyjechała z farmy w Kentucky, do wielkiego Nowego Jorku. Trudno się przecież wyróżniać mając dziesiątkę rodzeństwa, a potem wprowadzając się do miasta, gdzie jest już wszystko. Jednak, jak każdy diament, te umiejętności wymagają szlifowania, by zachwycały w pełni swoich możliwości. Czasem niestety ta czynność jest zaniedbywana, albo zbyt mozolna i monotonna, by podchodzić do tego z entuzjazmem takim samym, jak na początku...
Metamorf. A dokładniej Omnimorf. Na co ten przedrostek? Otóż jest on bardzo ważny, jeśli chcemy dokładnie wiedzieć z kim mamy do czynienia. Metamorfem możemy nazwać każdego, kto chociaż w minimalny sposób byłby wstanie zmienić swoje ciało bez pomocy operacji plastycznych, silikonu czy choćby makijażu. Nawet jeśli byłaby to przemiana ograniczająca się to zmiany w jedno, konkretne zwierzę, osoba, która to potrafi już może być nazywana metamorfem.
Łaciński przedrostek omni oznacza wszystko, co powinno już nieco wyjaśniać genezę określenia, którego powinno używać się wobec tej mutantki. Jest ona wstanie dowolnie przekształcić strukturę swojego ciała, od wyglądu zewnętrznego i wewnętrznego, przez zmienienie substancji z której ma się wszystko składać, po typ organiczny czy nieorganiczny. Jedynym warunkiem jest znajomość substancji, nie może ich sobie wymyślać, musi je poznać, a najczęściej robi to poprzez dotyk. Poznawanie przez zmysł wzroku już dawno zostało uznane za nieskuteczne, ze względu na to, że dzięki temu zazwyczaj zmieniała tylko kolor. Nieco praktyczniejsze jest poznawanie substancji dzięki wiedzy zdobywanej ze źródeł pisanych. Wyobrażając sobie wzory chemiczne i wygląd, również jest wstanie odtworzyć na sobie dany surowiec. Nie ma konieczności by robiła to za każdym razem, raz użyty materiał zostaje zapamiętywany przez ciało.
Sam proces metamorfozy nie jest tak skomplikowany, jakby mogłoby się wydawać, przynajmniej zewnętrznie, gdyż powód, który wyjaśniałby wszystkie zmiany fizyczne i chemiczne, zachodzące w ciele Paige podczas przemiany, jest tylko jeden - Gen X, który jakby wpływał na wolę. Na zewnątrz wygląda to tak, że zrzucona zostaje wierzchnia warstwa naskórka (czasem rozerwana, przebita, rozpuszczona itp.), pod którą gotowa była już nowa. Wszystko trwa bardzo krótko, w jednej chwili zmieniając atomy zwykłego człowieka, na diament czy wodę. Husk ogranicza się do zmieniania substancji i typu, rzadziej kształtu, a i tak robi to w bardzo ograniczony sposób. Zbyt długi czas metamorfozy i częste przemiany w krótkich odstępach czasowych, stwarzają niekorzystne, najczęściej bolesne skutki, wpływając na działanie narządów, ich umiejscowienie, stan czy ogólne zdrowie. Średnio, optymalny czas pozostawania w formie innej, niż naturalna, powinien trwać okoły godziny, po jej upłynięciu ciało automatycznie próbuje wrócić do pierwotnego wyglądu, a im dłużej trzymane jest na siłę, tym poważniejsze są późniejsze objawy. Częstotliwość przemian skraca optymalny czas. Regularne ćwiczenia fizyczne, umysłowe wraz z treningami polegającymi na kształtowaniu mocy, zapewne zwiększałyby stopniowo ten limit.
Panna Guthrie, jeszcze w okresie spędzanym w Instytucie odkryła, że mutacja umożliwia jej regeneracje swojego ciała w niewielkim stopniu. Może przyspieszać w swój metabolizm, gojenie się ran czy zwalczanie chorób, jednak śmiertelne obrażenia powstałe w trakcie metamorfozy, tudzież bytowania w naturalnej postaci, są dla niej tak samo niebezpieczne, jak dla zwykłego człowieka. Wszystko zależy od stopnia zagrożenia i wpływu na organizm.
Do przemian potrzebuje energii, którą czerpie z materiału zapasowego, pozbawiając się tym samym tkanki tłuszczowej, jednak by utrzymywać odpowiedni poziom i w razie czego nie stanąć na lodzie, musi uzupełniać te pokłady. Najczęściej robi to za pomocą M&M'sów.
(Możliwość transformacji w gaz jest tak samo możliwa, jak w co innego, ale na otwartych przestrzeniach byłoby to najgłupszą rzeczą, jaką można zrobić.)
W Instytucie zasłynęła dzięki szybkiej nauce pracy z komputerami. Posiadła spore umiejętności w dziedzinie programowania i eksploatacji, jak i składania wszelkiego rodzaju maszyn z system operacyjnym. W szkole od samego początku robiła dwa razy więcej, niż była potrzeba, gdyż jeszcze wtedy chciała zostać X-Menem, najlepiej lepszym od swojego starszego brata. Została obdarzona nieprzeciętną inteligencją, którą spokojnie mogłaby rozwijać, gdyby nie wrodzone cyniczne poczucie humoru i na pozór lekkie podejście do rzeczy przyziemnych (głównie do tych najwyższej wagi). Jeśli zajdzie potrzeba, jest w stanie nauczyć się wszystkiego, co wymagałoby biegłości umysłu. Przeszła szkolenia, które przygotowały ją do posługiwania się bronią palną i do walki wręcz. Te umiejętności nie są na specjalnie wysokim poziomie. Walcząc z nią można odczuć wrażenie, że robi się to z hobbystą, niż wojownikiem.
Jako studentka filologii angielskiej posiadła ogromną i w większości niepotrzebną wiedzę na temat angielskich pisarzy, ich dzieł, stylów pisarskich, gatunków literackich, a także wie, jak poprawnie pisać różne listy, eseje, biografie i całą masę rzeczy, których z pewnością na oczy drugi raz w życiu nie zobaczy. Jednak, ku wielkiej radości przepełnionej ironią, ciągle pogłębia tę wiedzę i ma zamiar to robić, póki nie zdobędzie tytułu magistra. Kiedyś, może, w dalekiej przyszłości pokusi się o doktorat, jednak jest to tak samo prawdopodobne, jak upalne lato na Antarktydzie.
-->