11.11.2012

Freedom is life's great lie.



BEST PRANK EVER!

Byłem jak strumień gdzieś pod lasem,
z którego sarna pije.
Zatruli źródło żółci kwasem
i teraz rynsztok we mnie płynie


Loki Laufeyson

Asgardczyk  |  bóg kłamstwa włączony do dynastii Azów  |  nordycki trickster, który również reszcie świata postanowił wykręcić nieprzyjemny w skutkach numer  |  winowajca z zawodu i zamiłowania  |  dziecko wojny i okopów we mgle  |  posiadacz honorowego obywatelstwa Loży Szyderców  |  zesłaniec do Midgardu  |  dorosły synek mamusi  |  beksa-lala  |  szwarccharakter  |  wszechmocny manipulator  |  dupa wołowa w sprawach uczuciowych  |  przyjemny dla oka, ale z paskudnym wyrazem twarzy przyklejonym na stałe  |  aktualnie wciela się w sponsorowanego przez półświatek dziennikarza śledczego  |  przed użyciem definitywnie skonsultuj się z lekarzem lub egzorcystą  |  niespełniony miłośnik autorytaryzmu ze sobą w roli dyktatora-boga

You were made to be ruled.



BIOGRAFIA
CHARAKTER
UMIEJĘTNOŚCI
ALTER-EGO
POWIĄZANIA





Aktualnie:
Loki chodzi po świecie i denerwuje ludzi, czyli nic nowego. Próbuje wrócić do Asgardu i nie stracić przy tym głowy, omija szerokim kołem całą bandę Avengers i uderza w koperczaki do Sif.

25 komentarzy:

  1. [uderzać w koperczaki... muahahahah!!!! Tak bardzo dobre określenie XDDDDD]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jest i nasz szwarccharakter! :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [I jest Loki, postać którą wielbię ponad wszystkie inne *,*]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witaj, braciszku. Też mam nadzieję, że wreszcie do niego dojdzie, bo przecież nawet nie wypada. Czekam na pomysły, a będę w stanie zacząć wątek :3]

    OdpowiedzUsuń
  5. [jeju. ja to już nawet zapomniałam, że był wątek, a przynajmniej początek. To wrzucaj, wrzucaj.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Oho, ojciec. Wiedz, że o wątek będę błagała wręcz na kolanach.]

    OdpowiedzUsuń
  7. Sif nie zauważyła nawet kiedy minął cały dzień. Fakt, wstała trochę zbyt późno i znów stoczyła batalię w ekspresem, która zakończyła się w kawiarence na przeciwko jej mieszkania. Później wyszła pobiegać - skończyła w parku, gdzie spędziła kilka godzin na zwyczajnym przyglądaniu się ludziom. Fascynowali ją niesamowicie. Ich wybory, ich decyzje. Ich życie. Wszystko to sprawiało, że Sif mogła patrzeć na nich godzinami. Po powrocie do domu wskoczyła pod prysznic a następnie stwierdziła, że to idealny moment na wieczorne wyjście na drinka. Ulubiona knajpa pełna tak zwanego 'marginesu społecznego'. Nie rozumiała dlaczego ktoś nazywał w ten sposób tych wszystkich ludzi. W gruncie rzeczy byli całkiem miłymi ludźmi. No może odpadali po dwóch piwach, ale byli ciekawymi kompanami do rozmowy. Zdziwiła się jednak gdy przysiadł się do niej młody mężczyzna, przypominający jej zresztą przyjaciela z dawnych lat.
    - Dobry wieczór - uśmiechnęła się lekko - Znamy się? - spojrzała na niego pytająco po czym upiła łyk drinka.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Wątek z Lokim, wątek z Lokim... Kurde, no nie wiem, jak mi to Wdówka przeżyje... :) A jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  9. [To dobrze. Bardzo dobrze. Do pełni szczęścia potrzebne mi są jedynie relacje, bowiem Hel za główny priorytet uważa wykorzystanie umiejętności Lokiego. Tutaj niestety pozostaje kwestia ewentualnych komplikacji, ale... Tym zajmijmy się po ustaleniu powiązań :3.]

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawahała się chwilę zastanawiając się jak w zasadzie powinna się przedstawić. Uśmiechnęła się pod nosem i upiła kolejny łyk drinka dajac sobie chwilę czasu do namysłu. W końcu odwróciła się do niego i wyciągnęła rękę - Sif. Po prostu Sif. - sprecyzowała - Nie wyglądasz na stałego bywalca takich miejsc. Ale z drugiej strony podobno pozory mylą. - nie mogła oprzeć się wrażeniu, że gdzieś go już widziała. Z drugiej jednak strony, dziennie mijała setki ludzi, mogło więc jej się jedynie 'wydawać'. Skinęła na barmana, który szybko wymienił jej drinka.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Rodzice mieli wyobraźnie. - odparła z rozbawieniem przeczesując palcami włosy. jakoś nigdy nie zadbała o 'historyczne zaplecze' swojego imienia, więc przy każdej następnej okazji do przedstawiania sie, wymyślała coraz to nową historyjkę. Raz jej imie było zwykłym pseudonimem, innym razem skrótem jakiegoś bajecznie trudnego i długiego imienia a teraz postanowiła zwalić na swoich rodziców - Więc... Lysander. - zastanowiła się chwilę potrząsając szklankę z drinkiem. Lubiła patrzeć jak kostki lodu odbijają się od jej ścianek - To też ciekawe imię - dodała z lekkim uśmiechem - A co cię tu sprowadza o tak późnej porze?

    OdpowiedzUsuń
  12. [W sumie... Byłaby to odpowiednia okazja do popisania się swoim brakiem doświadczenia w proszeniu oraz robieniu maślanych oczu, przebywając w otoczeniu bardzo nieodpowiednim. Stawiam na zapyziały bar w podejrzanej dzielnicy, gdyż tam Hela przesiaduje najczęściej. Chcesz może zacząć?]

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Oho, my mieliśmy wątek. Więc tak pytam - kontynuujemy/robimy coś z ich relacjami czy sobie odpuszczamy? ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Loki! Loki! Loki! Przepraszam. xD Takie mam reakcje na jednego z mych ulubionych bohaterów. Może wącisz?]

    Irina Yavlinskaya

    OdpowiedzUsuń
  15. (Zastanówmy się. Może całkiem przypadkowe spotkanie w barze, które skończy się bójką?)

    OdpowiedzUsuń
  16. - Więc chyba powinniśmy wypić za rodzicielskie, ciekawe podejście do życia, prawda? - uśmiechnęła się i lekko stuknęła swoją szklanką o jego. - Przypominasz i kogoś. - odwróciła głowę od niego i spojrzała na pokaźny zestaw butelek stojący za barem. Zawsze zastanawiała się jakim cudem tak podrzędny lokal może dysponować tak świetnym, alkoholowym zapleczem. Nie mniej jednak, schodziło tu głównie piwo i tanie drinki, do których nie potrzeba było wyszukanych trudnków. Cóż, być może właściciell lokalu był po prostu przygotowany na każdą ewentualność - Dawnego przyjaciela. - skonkretyzowała pijąc łyk swojego drinka.

    OdpowiedzUsuń
  17. [To chwilowo pomysłu nie posiadam. o.o" U.U"]

    OdpowiedzUsuń
  18. - Bardzo możliwe - uśmiechnęła się wesoło. Jakiś starszy pijaczek pomachał jej wesoło, a ona odpowiedziała mu uprzejmym skinieniem głowy. Była tu częstym gościem, najwyraźniej zbyt częstym skoro pospolici-pijaczkowie witali ją wesoły (często bezzębnym) uśmiechem. Ale to było całkiem miłe. Tutaj czuła, że może po prostu dosiąść się do kogoś i pogadać o bzdurach. Bezstresowe spędzanie wolnego czasu, idealnie! - Skąd jesteś? - odwróciła głowę w stronę mężczyzny i wsparła ją na ręce. - Rodowity nowojorczyk? W sumie jesteś zbyt miły jak na nowojorczyka... - dodała z lekkim rozbawieniem

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Jesteś pewna, że mam krzyczeć? Bo potrafię bardzo głośno ; D ]

    OdpowiedzUsuń
  20. Dzisiejszego dnia zdecydowanie nie mógł zaliczyć do udanych. Ostatnimi czasy jego chęci do robienia czegokolwiek spadły o połowę, nie mówiąc już, że pranie tyłków złych gości nie sprawia mu takiej przyjemności. W południe to on dostał wycisk, ale ciosy przyjął z godnością i szczerze mówiąc, znudzeniem. Czym było kilka uderzeń, kiedy zwyczajnie nie ma się ochoty na nic? Relacje w drużynie psuły im się coraz bardziej, po wojnie utworzyły się grupki, dzielące się na tych nadal nienawidzących mutantów Xaviera i tych, którzy mięli podejście "Dajcie spokój, są ważniejsze sprawy niż banda nadzdolnch dzieciaków." Do tej drugiej grupy zaliczał się Thor mimo, że wszyscy wkoło wiedzieli o jego niechęci w stosunku do mutantów. Po skończonej walce zdecydował się na piwo, omijając w ten sposób tworzącą się kłótnię na terenie Avengers Mansion. Kilku Mścicieli zdecydowało się udać do baru z nim, nie zdając sobie sprawy, że w życiu nie wygrają z nim pojedynku "Kto pierwszy padnie". Zrozumieli to dopiero po dwóch godzinach, kiedy zataczając się i przewracając na zimną podłogę baru poszli do domów. Thor został, jako jedyny, ale trwało to tylko chwilę. Ledwie zdążył nacieszyć się spokojem drzwi baru otworzyły się, a do środka wszedł facet, którego Odinson chciał dzisiaj widzieć najmniej. Nim zdążył powiedzieć chociażby słowo Gromowładny zbył go groźnym spojrzeniem.
    - Nie. Wszystko o co poprosisz, odpowiedź brzmi nie. - warknął i zamówił kolejne piwo, czując już prawie lekki szum w głowie. Midgardzkie trunki były takie słabe.

    [A i powiedz mi, czy Ci powiązanie odpowiada.]

    OdpowiedzUsuń
  21. [Mnie tam pasuje wszystko, więc... Grzecznie poczekam, aż odżyjesz. Przy okazji pocieszę filmowego Lokiego, ponieważ (być może!) spełni się jedno z jego marzeń, o :3.]

    OdpowiedzUsuń
  22. - Naprawdę? W takim razie chyba nie spotkałam nigdy wcześniej na swojej drodze Prawdziwego Nowojorczyka. Ci, którzy za takich się podawali byli najmniej sympatycznymi ludźmi pod słońcem. - przyznała z rozbawieniem. Może i sama Sif miała duży wkład w 'brak sympatii' ludzi na swojej drodze. Cóż, jednemu z taksówkarzy prawie wpadła pod koła samochodu, a później przez dobre piętnaście minut kłóciła się z nim na środku ulicy, że przecież miała prawo przejść w dowolnie wybranym miejscu. Prawa takiego oczywiście nie miała, ale był to jej czwarty dzień pobytu na Ziemi i jeszcze nie do końca rozumiała wszystkie panujące tu zasady. Prawdę mówiąc wciąż ma wielkie problemy z ogarnianiem wszelkich reguł i zasad, ale coraz lepiej jej z tym idzie. Już nie wyskakuje kierowcom pod koła, nie chce wyciągać miecza za każdym razem gdy ktoś ją poszturchnie i nawet zaczęła odpowiadać 'dzień dobry' sąsiadce spod ósemki. I tylko tęsknota za Asgardem jakoś nie mijała i nie chciała osłabnąć. - Jeśli większość mieszkańców Nowego Jorku byłaby choćby w połowie tak miła jak ty, mogłabym zostać tu na stałe. - może i była naiwna, ale wciąż liczyła że nastanie ten piękny dzień, w którym Odyn się zlituje i wyśle jej zaproszenie do domu. To byłby prawdopodobnie jeden z najpiękniejszych dni w jej życiu. W oczekiwaniu na nagła zmianę decyzji Wszechojca dopiła swojego drinka i zamówiła kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mogła prychnąć rozbawiona, zachichotać pod nosem lub wprost zaśmiać mu się w twarz, jednak zachowała całkowite milczenie, kiedy odkładała talerz do zlewu, obracając się następnie w stronę swojego gościa, aby zmierzyć go wzrokiem. Mogła również sobie odpuścić, uwierzyć w jego słowa albo przynajmniej nie rozkopywać tej sprawy, wyciągając wszystkie brudy na zewnątrz. Coś jednak w tej całej sytuacji sprawiało jej dziką satysfakcję, kiedy mogła słuchać tłumaczeń, będąc całkowicie odsłoniona przed zawierzeniem w ową ckliwą historyjkę. Coś sprawiało jej przyjemność, gdy mogła przyglądać się jego kolejnym ruchom, mimice twarzy i błyskowi w oku, i za nic w świecie nie chciała stracić tego momentu, pozwolić mu odejść.
    Tak właśnie zrażała do siebie ludzi.
    - Wiesz, że to brzmi jak naiwna opowiastka dla dzieci? - zapytała w końcu, delikatnie wznosząc brew do góry. Wycofała delikatnie ręce do tyłu, aby oprzeć je o blat kuchenny, by następnie podciągnąć się i usadowić na nim swój szanowny, kościsty tyłek. Ta pozycja pozwalała jej na to, aby obserwować Lokiego z góry, co miało być nieznacznym połechtaniem jej ego. - Wiesz, że przyjaźń nie karmi się kłamstwem? Kłamstwo zabija wszystko, czego dotknie, bezlitośnie i bez jakichkolwiek skrupułów. Czujesz, że jesteś niszczony przez coś, czego jesteś bogiem?
    Kiedy pierwszy raz usłyszała, że Ci, którzy pochodzą z Asgardu nazywają sami siebie bogami, niemalże nie umarła ze śmiechu. I mimo miesięcy, które minęły od tego czasu, nawet teraz, kiedy nazywała go tym mianem w jej głosie można było dosłyszeć pogardę wymieszoną z jawnym rozbawieniem. Właściwie, z jakiej racji ona nie mogłaby się nazywać Boginią? Wybrałaby sobie dziedzinę nad którą sprawowałaby pieczę i niczym nie różniła się od Thora i jego pobratymców. Dlaczego nie, czym się różnili, że Loki nazywany był bogiem, a ona mutantem?

    OdpowiedzUsuń
  24. Zazdrościła im prostego życia. Mówiąc im, miała na myśli prawie wszystkich mieszkańców Midgardu. Oni nie uciekali stale od zagrożenia, które przybierało formy istot myślących. Nie egzystowali w ciągłym strachu przed nagłą zasadzką. Mogłaby idealnie naśladować śmiertelników, gdyby nie pewien szczegół, mianowicie płaszcz. Charakterystyczna i zarazem niezbywalna cząstka całokształtu Hel. Teoretycznie posiadałaby możliwość pozbycia się go na czas bliżej nieokreślony, acz w praktyce podobne przedsięwzięcie powiodłoby się jedynie dzięki pomocy tej konkretnej osoby. I – mimo negatywnej relacji rodzinnej – naiwnie liczyła na przynajmniej szczątkowe wsparcie.
    Hela nie bawiła się w subtelności. Obmyślanie szczegółowych planów oraz cierpliwe realizowanie każdego punktu uważała za przeżytek, toteż postanowiła chwycić się innej metody. Postawiła na własny umysł i spontaniczne działanie. Teraz jednak, kiedy stała przed drzwiami mieszkania ojca, zaczęła zmagać się z nalotem wątpliwości. To jak igranie z ogniem, tyle że posiadające o wiele gorsze skutki – kompromitację, gorzki zawód albo – w najgorszym przypadku – ponowne zapuszkowanie.
    Na szczęście w tym momencie przestała rozmyślać nad minusami, a całkowicie skupiła się na czynach. Miała cichą nadzieję, że błagalny wzrok zmiękczy kamień, który zastępował serce Lokiego. Później pozostawała kwestia ewentualnego korzenia się, lecz… Na to przyjdzie jeszcze czas. Wpierw musiała stawić czoła pierwszemu etapowi, który zakładał kulturalne wparowanie do ojcowskiego lokum. Zapukała niczym normalny człowiek, bowiem właśnie za takowego uchodzić pragnęła.

    OdpowiedzUsuń