T H O R O D I N S O N
asgardczyk | członek Avengers | bóg piorunów
Przez okno pokoju przedostawały się pierwsze promienie słońca, padając na twarz Thora. Przeturlał się kawałek dalej, by uniknąć ich nachalnego sposobu na budzenie go wczesnym rankiem. Jednak wiedział, że skoro słońce już wstało on też nie powinien zwlekać. Wysunął się z łóżka i przeciągnął, głośno przy tym ziewając. Na łóżku obok leżała dziesięciolatka o brązowych włosach, rozłożone niczym wachlarz na śnieżnobiałej pościeli. Miała niezwykły typ urody, oczy koloru najprawdziwszego bursztynu o migdałowym kształcie, a o rysach jej twarzy mogliby rozpisywać się najlepsi midgardcy pisarze. Włosów zapewne zazdrościła jej niejedna asgardcka nastolatka, były jak promyk słońca w krainie cienia. Prawdziwego asgardczyka można było poznać po włosach koloru pszenicy, a tylko jedna dziewczynka mogła pochwalić się ciemnobrązowymi puklami. Kto by pomyślał, że zawdzięczała to rozkapryszonemu i wiecznie zazdrosnemu dzieciakowi? Thor zakradł się do jej łóżka i złapał ją za okryte zielonym płótnem ramię.
- Sif! Wstawaj, dzisiaj wielki dzień. - powiedział trochę głośniej niż to było konieczne. Dziewczyna od razu otworzyła oczy, starając się, by nie zamknęły się z powrotem. Popatrzyła na chłopca stojącego nad nią. Pierwsze na co zwróciła uwagę to oczy koloru lapis-lazuli, które tak uważnie jej się przyglądały. Zaczęła zastanawiać się jaki to wielki dzień Thor miał na myśli. Skupiła się ze wszystkich sił, jednak uroda chłopca ją rozpraszała. Jego ostre, lekko kanciaste rysy twarzy i blond szczecina, która wiecznie wchodziła mu w oczy.
- Twoje urodziny. - mruknęła w końcu zrezygnowana. Z trudem odparła od siebie myśl ponownego zamknięcia oczu i ominięcia całego, dzisiejszego zamieszania.
- Nie rób takiej miny. Nie zawsze kończy się jedenaście lat. - powiedział aż nadto rozemocjonowany. Odskoczył od jej łóżka w kierunku swojego i zgrabnymi ruchami złożył pościel. Sif skierowała rozespane spojrzenie w stronę trzeciego łóżka. Było puste i to od kilku godzin zapewne. Chłopiec od czarnych włosach zawsze wstawał wcześniej i uciekał z pokoju. Pewnie bał się, że w czasie snu Sif może mu coś zrobić, bo to właśnie ten rozkapryszony chłopiec spowodował, że straciła swoje piękne włosy i była zmuszona zastąpić je tymi brązowymi. Jednak ona była mądrzejsza i ograniczała się tylko do upokarzania go na porannych treningach. Poprawiła swoje łóżko i przy wyjściu poczekała na Thora, który kilkakrotnie poprawiał poduszki, by całość wyglądała równie idealnie jak łóżko Sif i to Lokiego. Kiedy już uzyskał oczekiwany efekt uśmiechnął się szeroko i dołączył do przyjaciółki. Idąc korytarzem przyjmował życzenia urodzinowe od wszystkich mieszkańców. Grzecznie dziękował, szczerząc się na dowód wdzięczności.
- Wszystkiego najlepszego, braciszku. - usłyszał za sobą zgryźliwy głos Lokiego. Jego uśmiech tak bardzo przypominał grymas rekina, że wzdrygnął się mimowolnie. Thor kiwnął głową i podziękował z takim samym, sztucznym wyrazem wdzięczności jakim obdarzył większość dzisiaj spotkanych.
Poranki w Midgardzie nie należało do tak łatwych i przyjemnych jak te, które przeżywał w dzieciństwie. Wczoraj ratował świat, dzisiaj zapewne też będzie. Stał na dachu siedziby Avengers, podziwiając wschód słońca, czekając aż ukarze się w całej krasie. Trwało to długo, ale Thor już dawno przestał zwracać na to uwagę. Czas dla niego nie istniał, był czymś, co skłaniało śmiertelników do wielu wyrzeczeń, spowodowanych właśnie jego brakiem. Znużony chwycił młot w rękę i uniósł go wysoko.
- No to lecimy. - mruknął sam do siebie. Mjolnir uniósł go w górę, po chwili jednak wyrównał lot i pruł nad budynkami miast. Czerwony materiał trzepotał i owijał się wokół jego kostek. Zastanawiał się, gdzie ma polecieć, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Robił kółeczka wokół Nowego Jorku zadowolony z kilkunastu zachwyconych spojrzeń, młodych kobiet skierowanych w jego stronę. Raz po raz zagarniał włosy za ucho, obniżając przy tym lot, nasłuchując pomruków pełnych radości. Jeszcze tylko brakowało, żeby ukłonił się nisko po przedstawieniu. Jednak tego nie zrobił i nagle poszybował w górę, wracając na dach siedziby Avengers. Wskoczył na murek i usiadł na nim, podrzucając zwinnie młotem. Dopadło go dziwne uczucie, niby rozczarowanie połączone z samotnością. No tak, dzisiaj pierwszy raz od wieków spędzał wielki dzień samotnie. Nad Nowym Jorkiem pojawiła się błyskawica, mimo słonecznego poranka jaki dziś towarzyszył mieszkańcom miasta.
- Wszystkiego najlepszego, braciszku. - mruknął pod nosem, naśladując ten zgryźliwy ton jaki przybierał Loki. Pierwszy raz od dawna zatęsknił za rekinim uśmiechem.
RELATIONS | STORIES | OTHERS
_______________________________________
Cytat w tytule od zespołu Therion, zdjęcia z tumblra, a twarzyczki użyczył Chris Hemsworth.
Ja w końcu napiszę nową kartę, kiedyś. Obiecuję. Na razie zostanie ta stara, chociaż utwory powymieniałam, małymi kroczkami, małymi kroczkami.
Thortilla na wątki zawsze chętny, zaczynać też w miarę lubi, ale tylko przy pomysłach, których treść rozumie.
[A oto i on! <3! jak rozumiem o wątek pytać nie muszę? ;>]
OdpowiedzUsuń[Mam cichą nadzieję, że nasz wątek w końcu dojdzie do skutku :D Nie, żeby moja karta póki co była w rozsypce <3 Ale nadzieję mam i tak!]
OdpowiedzUsuń[Jakoś może przeżyję to przysłonięcie ;) No i THOR <3 Dlatego wątku nie daruję, a jakże! :D]
OdpowiedzUsuń[ Thor, Thor! Stęskniłam się :3 Kontynuujemy nasz stary wątek, czy zaczynamy coś nowego? ]
OdpowiedzUsuń[Siemasz, Thortilla, właśnie wyciagam cię na wątek albo dwa...]
OdpowiedzUsuń[Jest mój ulubiony człowiek z włosami piękniejszymi od Roszpunki i młotkiem! Wąteczek! Nie musi być teraz, możemy poczekać, aż coś dobrego nam wpadnie.]
OdpowiedzUsuń[O, wujaszek. Nie chcę Cię martwić, ale Heli nadal bardzo brakuje duszy Thora w królestwie cieni, a więc wątku nie odpuszczę.]
OdpowiedzUsuń[jap, to byłam ja. Aczkolwiek, tam w powiązaniach u siebie napisałaś że kiedyś Sif mu uczucia wyznała i owszem tak mogło być. Żyją już troszke na tym świecie i ona bardzo chętnie chce mieć 'dawne, niespełnione miłostki' względem Thora, które z czasem zamieniły się w przyjaźń, gdyż jako że wyśmiał jej wyznanie uczuć poczuło się dziecko urażone, udało że sprawa nie miała miejsca i tak się już do tego przyzwyczaiła że dawno zapomniała o tym że faktycznie kiedyś była zakochana. Ach te młodzieńcze uczucia! Cóż ty na to? ;> Oczywiście jeśli chwilowo to nie pasuje, to spoko spoko, nie trzeba się śpieszyć z jakiś wątkiem :)]
OdpowiedzUsuń[moze po prostu wrzuce to, co bylo poprzednio i odpiszesz? Bo ten motyw byl calkiem udany moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuń//Loki]
[Cieszę się, że pomysł jednak się podoba. Hmm... Nie, raczej nie mam żadnej konkretnej wizji, niestety, dlatego grzecznie poczekam.]
OdpowiedzUsuń[Ona go bardzo chętnie wykorzysta jako 'mężczyznę i przyjaciela', jakkolwiek dwuznacznie to zabrzmiało xd Jej mieszkanie, półka którą trzeba skręcić, brak jej zdolności do jakichkolwiek prac 'fizyczno-manualnych' i dobry drink/piwo/wódka czy na co Thor ma aktualnie ochotę. Ot zwykłe spotkanie dwójki znajomych, w trakcie którego Sif wykorzysta Thora do skręcenia szafeczki xD
OdpowiedzUsuńbooze co ja robi, właśnie to samo napisałam SOBIE pod kartą -.-]
[Hela zasadniczo załapała potężnego focha po tym, kiedy to została ośmieszona przez żelastwo zwane Niszczycielem. Sądzę, że teraz chciałaby się zrewanżować, toteż wtrąci się w jakieś samotne przedsięwzięcie Thora. Ot, by na własnej skórze poczuł smak kompromitacji.]
OdpowiedzUsuń[moj arcymadry telefon nie chce skopiowac komentarza, ale on jest pod twoja stara karta, wiec moze po prostu odpisz? W sumie nic odkrywczego tam nie ma oprocz zarysu sytuacji, więc uznajmy mój post za pomysł, a twoją odpowiedź za zaczęcie wątku :)]
OdpowiedzUsuń//Loki
[Witaj chłopcze od ... Młota. Okej, pomińmy ten wstęp :) Bardzo chętnie pójdę na wątek :) 'Chwilowo przychodzi mi do głowy coś na kształ: Stark kazał mi Ci to przekazać, bo sam nie mógł się z tobą spotkać, więc oto i jestem'. Co ty na to? Jeśli nie, to mogę pomyśleć dalej :)]
OdpowiedzUsuń[Jak rozumiem, to ja mam ten wątek zacząć, si? W zasadzie mogę to zrobić, będzie zabawnie. Tylko jedno pytanie: Thor jest na pytanie ogarniania, dlaczego ludzie z telewizora go nie widzą, chociaż on ich widzi, czy już możemy pobawić się tak skomplikowanymi zabawkami jak krótkofalówka? Albo poziom naprawdę hard - wiertarka.]
OdpowiedzUsuń[Oczywiście. Mam zacząć, czy zaczniesz?]
OdpowiedzUsuńTony miał czasem dziwne prośby. Nie ważne, że miała na głowie prowadzenie firmy i ledwo wyrabiała się z własnymi sprawami; on potrafił dosłownie wbiec do jej gabinetu, zostawić małą paczuszkę dla niejakiego 'Olbrzyma z Młotem', niemal paść na kolana by mu to dostarczyła i wybiec. Cały Tony Stark. Już dawno powinna rzucić to wszystko w diabły i wyjechać na Malediwy, ale bała się że podczas jej nieobecności tutaj świat pęknie na pół, a Tony stanie się nagle prezydentem świata. Wzięła więc paczkę, przyjrzała się dokładnie adresowi i pojechała na miejsce, w którym miała spotkać się z adresatem paczki. Z cichym westchnięciem weszła do małej kawiarenki neidaleko centrum i od razu domyśliła sie komu powinna oddać 'pakunek'
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry, Tony Stark przesyła pozdrowienia. - uśmiechnęła się lekko gdy mężczyzna zwrócił na nią uwagę, po czym wyciagnęła w jego stronę rekę z niewielkim prezencikiem od Tony'ego - I przeprasza, że sam nie mógł się zjawić na umówionym spotkaniu - tę kwestię miała opanowaną wręcz do perfekcji.
Jeśli Scarlett miała nadzieję, że poród jej pierwszego dziecka automatycznie sprawi, że stanie się cudowną, kochającą matką, to rzeczywistość trochę mijała się z założeniami. W niemowlęciu nie było w zasadzie nic, co mogło budzić w niej uczucia cieplejsze od poczucia obowiązku. Ot, małe stworzenie, które spędzało całe dnie na spaniu, jedzeniu i wydalaniu, z okazjonalnymi przerwami na wrzaski. Na początku dziecko budziło jej ciekawość, później głównie irytacje, gdy czuła się zmuszona być z nim po czternastu godzinach pracy i czterech godzinach snu. Niemniej mały Artie był dzieckiem całkiem ładnym, nie sprawiał też żadnych specjalnych problemów. Nie przejawiał też specjalnych zdolności, czym Scarlett była raczej zawiedziona.
OdpowiedzUsuń- Mógłbyś już zacząć mówić i ogólnie zachowywać się jak człowiek - powiedziała do dziecka, karmiąc go odessanym dojarką mlekiem. Mleko ulewało się i spadało na śliniaczek. To powinno być dla niej urocze, ale kojarzyło się tylko ze stworzeniem upośledzonym merytorycznie.
Sif spędziła pół dnia na wybieraniu idealnej szafki do jej sypialni. Kiedy w końcu zdecydowała się na jedną z miliona, zapłaciła i wróciła do domu, okazało się że owszem - szafki przywożą do domu mili panowie z obsługi sklepu, ale niestety ze złożeniem jej trzeba już sobie radzić samemu. Chwyciła więc młotek, śrubokręt i zaczęła śmiać się sama z siebie gdyż nie umiała odróżnić 'części składowej A' od 'części składowej B', a co za tym szło, prędzej wyszłoby z tego łóżko, meblościanka albo samochód, niż ładna i stylowa szafka. Sięgnęła więc po ostateczność imieniem Thor. Zadzwoniła, niemal błagalnym tonem poprosiła by TERAZ, NATYCHMIAST przyszedł do niej w odwiedziny i oczywiście nie dodała, że będzie się bawił w Boba Budowniczego. Gdy tylko zapukał otworzyła drzwi z impetem i stanęła prawie jak wmurowana obserwując uważnie bukiet w jego ręce:
OdpowiedzUsuń- Yyyy... - wyrwało jej się inteligentnie, więc szukając odpowiedniego stwierdzenia gestem zaprosiła go do środka - Cześć. Dzięki że jesteś, ale.. te kwiatki to.. Dla..? - spojrzała na niego pytająco - Chcesz może piwa?
- Niestety masz rację, jednak lata spędzone na współpracy z Tony'm, nauczyły mnie że należy przepraszać za wszystko co on robi - uśmiechnęła się lekko pod nosem siadając na przeciwko niego - Masz może ochotę na kawę? Nie miałam czasu wypić, a jakoś nie śpieszy mi sie do powrotu do Stark Industries.. - kiwnęła głową na kelnera, który w pośpiechu chwycił mały notesik jednak już dużo wolniej zbliżał się do ich stolika. Czyżby bał się postury Thora? - Być może mógł wysłać ci to pocztą, nie wiem bo nie poinformował mnie co znajduje się we wnętrzu paczki. A może po prostu stwierdził, że firma i wszyscy zainteresowani ludzie mogą poczekać a ja powinnam wyjść chociaż na chwilę na świeże powietrze. Pamiętaj, to Tony. Nigdy nie wiadomo jakie ma ukryte cele w tym co robi. - dodała z lekkim rozbawieniem odkładając torebke na miejsce obok siebie.
OdpowiedzUsuń[Postaram się zacząć, lecz masz może jakiś zamysł dotyczący akcji, do której Hel miałaby się wtrącić? Podczas dumania nad pomysłem nie opierałam się na konkretnych przykładach - a podejrzewam, że nie będzie to ściąganie kota z drzewa lub dachu :3. Myślałam nad bardzo, bardzo ostrą ustawką (Thor próbuje rozdzielić zwaśnione strony, Hela natomiast podsyca konflikt), acz... Czekam na Twoje propozycje, o.]
OdpowiedzUsuń- To. - wskazała na milion tysięcy porozkładanych w salonie śrubek, desek i deseczek - Wiesz, kupiłam dzisiaj szafkę do sypialni... I miły pan w sklepie powiedział mi, że zostanie ona dowieziona do mojego domu. I tak się stało, ale nie sądziłam że będzie nieposkładana. No i wiesz... - zniknęła na moment w sypialni a po chwili wróciła już bez kwiatków, za to z drinkiem w ręce - Nie jestem najmocniejsza w pracach manualnych... A składanie tej szafki to już w ogóle czarna magia - wypiła łyk napoju i spojrzała na niego z uśmiechem - W sumie cieszę się, że cię widze, wiesz? Pomijając już fakt, że zaraz pomożesz mi skręcić szafkę - wyjaśniła mu zadanie na najbliższą godzinę - Po prostu cieszę się, że cię widzę. Co u ciebie słychać? - usiadła na kanapie związując włosy z kucyk.
OdpowiedzUsuń[I git, dobry pomysł, coś się potem na pewno z tego upichci. Trening, trening... Myślę, że standardowe ćwiczenia w podziemiach Avengers Mansion, o. Zacznę, ale nie gwarantuję tasiemca.]
OdpowiedzUsuńJak dobrze czasem być zesłanym na ziemię bóstwem, można na przykład zlokalizować mentalnie swojego lepszego brata, kiedy ten siedzi przy piwie z wkładką w jakiejś knajpie i prawdopodobnie sprawdza, czy naprawdę tak ciężko mu się zalać w trupa. Do tej pory czuł się świetnie w Midgardzie, z dala od wszelkich przejawów działalności the Avengers (tylko wieżowiec Starka czasami przesłaniał mu słońce i piękno Nowego Jorku) i przede wszystkim z dala od jego członków. W tym własnego-nie-własnego brata, sam nie wiedział, jak powinien i chciał go traktować. Choć wszyscy gnieździli się w jednym mieście, było ono na tyle wielkie, że żadna ze znajomych twarzy nie rzuciła mu się w oczy. Tym razem jednak musiał znaleźć Thora i, co ważniejsze i bardziej skomplikowane, przekonać go, żeby udał się z nim do Asgardu. Od kiedy plan podporządkowania sobie ludzkości nie wypalił, Loki spędził kilka długich miesięcy pod kluczem w ojczyźnie, a wypuszczony na wolność dostał pod groźbą śmierci zakaz opuszczania swojej niestety-nie-podległej planety. Delikatnie mówiąc, zdenerwował Odyna swoimi pomysłami i zdawał sobie sprawę, że jeśli wróci do Asgardu sam, będzie to ostatnie co zrobi w życiu. Heimdall nie został poinformowany o zakazie, ale zapewne nakazano mu poinformować Odyna o pojawieniu się syna marnotrawnego, żeby ojciec marnotrawny mógł go zgodnie z obietnicą skrócić przynajmniej o głowę. Ale była jedna osoba, która potrafiłaby go przekonać do oddalenia zarówno zakazu jak i konsekwencji jego złamania. Ukochany synek, oczywiście że tak. Dokładnie ten sam, którego Loki pod swoją ziemską postacią odnalazł przy jednym ze stolików w podejrzanej knajpie na Górnym Manhattanie. Dosiadł się do niego bez większych wstępów.
OdpowiedzUsuń- Miałam tutaj czekać - fuknęła z wyrzutem do słuchawki, wkładając kubek po kawie do zmywarki, która natychmiast się włączyła po zamknięciu. - Tony, dam ci te papiery jutro...
OdpowiedzUsuń- Poczekaj, będę za trzy godziny. - usłyszała głos Starka, który swoim stwierdzeniem wywołał cichy i krótki śmiech.
- Mogłabym za ten czas obrócić, do...
- Wymiatasz, Nat. Dzięki...
- Rozłączył się... - mruknęła pod nosem do siebie, wrzucając do kieszeni telefon. Westchnęła. Mogłaby teraz spokojnie korzystać z ciszy i spokoju we własnym, tak rzadko używanym apartamencie. Już miała zacząć narzekać w myślach, że jest tu za głośno, ale zdała sobie sprawę, że nie ma niczego, co stwarzałoby hałas w Avengers Mansion. Nikogo nie było, co wydawało się wręcz niemożliwe. A jednak. Nawet kiedy nie przebywali tu Mściciele, był Robin i Molly. Pies uciekł, dziewczynka wylądowała niestety u Xaviera. Musiała. Natasha nie potrafiłaby się nią zająć lepiej, niż zrobią to teraz dawni wrogowie. Chociaż przez ten zabieg Fury patrzy na nią krzywym spojrzeniem, ilekroć ktoś wspomina dziewczynkę. Na szczęście zdarza się to rzadko.
Skoro ten czas będzie musiała przeczekać tutaj, to chociaż spędzi go aktywnie. Złapała za ręcznik, który znalazła w pralni po drodze na dół, na poziom, gdzie był pokój treningowy. Nie zamierzała dzisiaj bawić się w symulatory. Wystarczyłoby porządne nawalanie w worek albo gimnastyka.
W połowie wybierania, co zrobi ze swoim ciałem, jak tylko zdejmie obcasy i żakiet, otworzyła drzwi od siłowni i zobaczyła Thora. Asgardczyk leżał pod sztangą, która składała się z ogromnej ilości ciężarów. Chyba musiał wziąć niektóre z innych stanowisk, inaczej nie uzbierałby siły odpowiedniej dla niego.
- Nie spodziewałam się, że o tej porze ktoś tutaj wyciska muskuły - zaśmiała się.
Przeepraszam, ale gdy już napisałam te moje wypociny i je zaakceptowałam to nie mogłam dłużej czekać i rozumisz xD Pierwszy i ostatni Hulk, nie dam się przejąć komuś, o nie ;_:
OdpowiedzUsuńWątek oczywiście, z Thorem całe pole do popisu, wymyślasz coś czy ja mam wystękać?
Dwadzieścia jeden woltów prądu stałego zamknięte w strzale. To cudo wyglądało tak niepozornie, że wręcz pięknie. Clint ważył w rękach pocisk, walcząc z pokusą natychmiastowego wypróbowania zabawki. Wystarczyłoby, że nałoży ją na cięciwę i wystrzeli. Mógłby od razu się przekonać, czy to rzeczywiście jest tak wielkie napięcie. Dwadzieścia jeden tysięcy woltów zabije człowieka i jego najbliższych kolegów. Ludzki organizm źle znosi dwieście szesnaście i to prądu przemiennego. Piękna sprawa.
OdpowiedzUsuńJednak mina Coulsona mówiła sama za siebie. Tylko ten gość umiał się uśmiechać w tak oczywisty sposób. Wystarczyło raz spojrzeć na jego twarz i było jasne.
- Co tym razem? - zapytał Clint, z rezygnacją odkładając strzałę do kołczanu.
- Dostaniesz ich więcej. Jak tylko sprawdzimy, czy nie są groźne dla strzelającego - obiecał Coulson. Wyglądał, jakby mu przed chwilą zabili pudla. Ale z drugiej strony... on zawsze tak wyglądał.
***
Zbliżanie się do nordyckich bogów bez kołczanu na plecach miało w sobie coś nienaturalnego. Tak samo, jak nienaturalne byłoby ruszenie się gdziekolwiek bez beretty przy pasku. Przynajmniej jedna z tych rzeczy była jak należy.
- Dobra, dzisiaj wdrożymy temat obsługi bardziej zaawansowanych narzędzi niż młotek - powiedział, klęcząc na podłodze w podziemiach bazy S.H.I.E.L.D. Przed chwilą skończył mocować się z zapięciami od dużej skrzynki.
- To jest wiertarka. Trudne słowo, na razie najtrudniejsze, jakie poznasz. Ale kiedyś dojdziemy do etapu kwasu deoksyrybonukleinowego i dowiesz się, dlaczego ci wszyscy naukowcy tak lubią wyrywać ci włosy.
Włożył wtyczkę do gniazdka i uruchomił urządzenie. W pierwszej chwili hałas, spotęgowany echem pustej sali, zaskoczył nawet jego.
Scarlett akurat zajmowała się głównie pracą, a dokładniej rzecz ujmując robieniem trójwymiarowych modeli cząstek DNA za pomocą tabletu. Głównie, bowiem przy piersi miała Artiego, który ssał z entuzjazmem, przypatrując się przy okazji jednym okiem urządzeniu. Ciągle próbował odwrócić główkę, aby widzieć lepiej, przez co puszczał brodawkę i musiał chwytać ją od nowa.
OdpowiedzUsuńGdy rozległo się... no, to można było nazwać jedynie łomotaniem, Scarlett od razu wiedziała, kto przyszedł. I bynajmniej nie była z tego powodu zachwycona. Przez chwilę wahała się, czy nie powinna się zasłonić, ale uznała, że lepiej świecić golizną niż ryzykować wrzask pozbawionego posiłku niemowlaka.
- Nie przekonam cię, abyś dał mi spokój, prawda? - mruknęła do Thora zamiast powitania. - Dobra, masz godzinę, aby poudawać tatusia, potem wracam do pracy.
Artie nawet nie zwrócił na ojca uwagi, zbyt zajęty jedzeniem.
Cholera? Człowiek (umówmy się, że człowiek) przychodzi z sercem na dłoni, tętniącym do tego braterską miłością i gotowym oddać się w pełni pod rozkazy Gromowładnego, byle tylko raczył objąć je swą łaską i... Dobra, skończmy z tymi bzdurami. Bliższa prawdzie wersja brzmiałaby - Loki przychodzi z sercem na stałym miejscu, ale za to na tyle zdesperowany, żeby nie odprawić karczemnej awantury już na wstępie, nie rzucić kilku ciężkich oskarżeń, nie rozpłakać się teatralnie i nie zagrozić zamordowaniem każdej potencjalnej ukochanej Thora. Za to całkiem skłonny do rzeczowych pertraktacji. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że gotowy na pewne ustępstwa i przyznanie, że jeśli Thor raczy mu pomóc, gorszy brat będzie jego dłużnikiem. Zapewne Loki nic by z tym później nie zrobił, a poproszony o oddanie przysługi wypiąłby się z najwyższym ceremoniałem na brata, ale sama deklaracja tego typu robiłaby wrażenie, biorąc pod uwagę, jak skłonny do poświęceń był Kłamca. Zdawał sobie oczywiście sprawę, że Thor nie będzie szczególnie zainteresowany jakąkolwiek jego ofertą, choćby przysiągł służyć mu za podnóżek do końca swoich dni, ale dlaczegóż by nie podjąć próby, skoro wszystkie inne drogi powrotu do Asgardu były zamknięte na cztery spusty.
OdpowiedzUsuńNie pozwolił się więc zbić z tropu, rozsiadł wygodniej na krześle, przywołał na oblicze najbardziej ugodowy ze wszystkich możliwych wyrazów i próbował nie przypominać samego siebie z czasów, kiedy Thor podobno toczył wewnętrzną walkę pomiędzy deklarowaną miłością, a nakazaną i całkiem zresztą uzasadnioną nienawiścią do Lokiego.
- Nie rób scen. Niczego od ciebie nie chcę. - Nieważne, że to Kłamca był specjalistą od robienia scen. Zupełnie nieważne. Ważniejsze było to, że usilnie próbował wyglądać, jakby faktycznie nie chciał od Thora absolutnie niczego. Był gotów nawet przyznać, że się stęsknił i stąd to nieplanowane przez jedną ze stron spotkanie, jeśli to miałoby go chociaż o krok przybliżyć do osiągnięcia celu.
- Tak? My chcemy by niezależne a potem nie umiemy skręcić szafki? - spojrzała na niego z rozbawieniem po tym jak stanął nad szczątkami czegoś, co powinno przypominać szafkę ale chwilowo przypominało jedynie stosy śrubek, desek i deseczek. Thor najwyraźniej nie miał bladego pojęcia jak to wszystko skręcić do kuby, ale jak na prawdziwego mężczyznę przystało, nie chciał dać po sobie tego poznać. Cóż, aż chciało by się powiedzeć 'faceci!' po tym należałoby załamać ręce, wznieść oczy ku niebu i westchnąć żałośnie. Sif nie miała takiego zamiaru. Wstała za to jedynie, stanęła za thorowymi plecami i rzuciła okiem na ziemię
OdpowiedzUsuń- Wiesz..? Tam jest instrukcja obsługi jakby co... Ładne rysunki ktoś zrobił, co z czym połączyć i takie tam... - mruknęła tuż obok jego ramienia i zrobiła zamyśloną minę - Sądzę, że przda nam się do tego więcej piwa i naprawdę dużo cierpliwości. Zgadzasz się ze mną, prawda? - zerknęła na niego z uśmiechem po czym upiła łyk swojego drinka. - No działaj Panie Domu, działaj... - dodała z rozbawieniem.
[Ładny Thor na początku karty, Wielebna <3 Uau, zapytałabym czym sobie na to zasłużyła, bo Wiedźma ma przecież temperament gospodyni domowej XD Baa, że chcę wątek ^^ Do głowy mi przychodzą takie oto opcje: Gdzieś w Nowym Yorku odkryto artefakt pochodzący z Asgardu, który zapodział się Odinowi [nie będący Hełmem Lokiego XD] - chroniony jest jakąś magiczną tarczą no i wyjdzie na to, że wyślą Wandę i Thora, a koniec końców będzie walka i wybuchy. Dwa, pomysł zbliżony - Wanda odkryła podejrzane źródło magicznej energii, które jej się nie podoba. Okaże się, że to wisior Freyi, Brisingamen. Jednocześnie również nasz Młotek skojarzył fakty, ale gdy z Wandą przybyli na miejsce, buchnęła go im sprzed nosa Amora, która wykradła go z Asgardu. Będzie Kat, będą wybuchy i różne takie. Trzy, coś spokojniejszego. Thor wraca z lotu [?] i zastaje Wandę dobijającą się do Avengers Mansion, bo przez błąd w oprogramowaniu zablokowało drzwi. Niestety, uruchamiają się zabezpieczenia, które zainstalował Tony. Będzie unikanie pocisków, może jakiś wybuch.
OdpowiedzUsuń...
Daję wolną rękę w przekształceniu któregokolwiek pomysłu ^^ Nie są zbyt dobre na wątki, ja wiem, ale tylko to na razie przychodzi mi do głowy ;< Za dziwne błędy i powtórzenia przepraszam, mam lenia]
Zaśmiała się pod nosem - On wcale nie jest taki zły jak mogłoby sie wydawać na pierwszy rzut oka... Okej, bywa arogancki... Bywa, że jest też ignorantem... No i ma w sobie coś z narcyza... - zastanowiła się chwilę, po czym uśmiechnęła ciepło do kelnera, który drżącą ręką postawił przed nią filiżankę kawy. Fakt, dla osób którego go nie znały, Tony mógł wydawać się najgorszm z najgorszych, ale tak naprawdę był świetnym facetem! - Ale jest też dobrodusznym człowiekiem, który zrobił w życiu wiele dobrego - dodała po chwili i zamieszała w swojej kawie - Wiesz? Nawet nie miałam okazji zapytać, jak ci się w ogóle u nas podoba, co? - odgarnęła włosy z czoła, po czym uważnie spojrzała na Thora. Jakoś nie mogła wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Zupełnie inna planeta, inna mentalność, zupełnie inne zwyczaje - Ja chyba nie umiałabym się odnaleźć, ani trochę. - przyznała i upiła łyk ciepłego napoju.
OdpowiedzUsuń[Pamiętam Cię jeszcze z Onetu i pierwszej blogspotowej wersji UM. Thor chciał postawić mojej nastoletniej postaci piwo, szastając pieniędzmi. Czy za takie wspaniałe wspomnienie uda mi się dostać kawałek pomysłu na wspólny wątek? : ) ]
OdpowiedzUsuń[Z tego co pamiętam ja ostatnio zaczynałam. Także podrzucę trochę pomysłów : Może by tak Tony poprosił Thora o możliwość wybrania się do Asgardu, co w ogóle zakrawa o szaleństwo? Stark chciałby bowiem zdobyć nieco cennych metali do budowy nowej zbroi, oczywiście Thor cały czas by mu odmawiał. Bo jak ten bezczelny Stark w ogóle śmie o to prosić! :D]
OdpowiedzUsuń